niedziela, 26 czerwca 2016

Piąta nocka i rekordowy sandacz na spinning - 86cm 4,7kg

W zeszły piątek pojechałem z kolegą Markiem pospinningować nocą, w moje "tajne" miejsce, w którym złowiłem kilka dni wcześniej dwa sandacze. Opisałem ten wypad wędkarski we wcześniejszym poście na moim blogu wędkarskim. Oczywiście kumpel przed tym jak pojechaliśmy na ryby, musiał mi złożyć przysięgę, że nie zdradzi nikomu tej miejscówki. Nie chciałbym, aby nagle tam wszyscy moi znajomi zaczęli łowić, bo mogłoby zabraknąć miejsca dla mnie, a poza tym nie lubię tłoku nad wodą (ryby też). Na łowisku byliśmy koło 22 godziny, więc zaczynało się ściemniać, a my szybko rozłożyliśmy wędki. Mój kompan został poinstruowany przeze mnie, że jak znajdziemy się na ów opasce. Musi zachować ciszę i nie łazić za dużo po kamieniach, bo to płoszy ostrożne sandacze, które nocą wypływają z nurtu pod sam brzeg, aby żerować na drobnicy. Zajęliśmy stanowiska i zaczęliśmy łowić, Ja na moje sprawdzone woblery, a Marek na gumy na lekkiej główce. Było widać, że ryby żerują i drobnica co chwile była płoszona przez jakieś drapieżniki. Na początku jak zaczęliśmy spinningować, były to prawdopodobnie klenie i bolenie. Gdy zrobiło się już kompletnie ciemno, ataki na drobnice były rzadsze, ale za to sprawcami ich były już właśnie moim zdaniem sandacze. Po około 40 minutach łowienia zaliczyłem tylko jedno mocne puste branie na woblera, więc przenieśliśmy się trochę w dół opaski. Łowiłem tradycyjnie na mój ulubiony nocny wobler. Czyli firmy "GLOOG" model "NIKE" dł. 10cm pływający. Nowe stanowisko nie przyniosło także nam żadnej ryby, a w mojej głowie zaczęły rodzić się przypuszczenia, że jak wcześniejsze nasze stanowisko "wyciszyło się" to warto jest po cichu wrócić się i jeszcze raz spróbować tam łowić. Kumpel został, a ja w trzecim rzucie w wcześniej obłowionym miejscu. Poczułem wyraźnej mocne branie i dużą rybę walczącą na mojej wędce. Ryba na plecionce zrobiła dwa krótkie odjazdy na plecionce zaraz po braniu i kilka silnych zrywów przy samym brzegu. Jak poświeciłem latarką zobaczyłem potężnego sandacza zapiętego na jednej kotwicy od woblera. Gdy poczułem, że jest już wyraźnie wymęczona, podholowałem ją do brzegu i wchodząc po kolana do wody. Szczęśliwie ją podebrałem, a kolega zabrał się do robienia mi zdjęć z tym sandaczem. Miarka pokazała 86cm długości, a waga 4,7kg, więc był to mój rekord życiowy w tym gatunku. Marek połowił jeszcze chwilę po tej akcji i udało się mi go przekonać do powrotu do domu, bo jak na jedną noc to już chyba nie mamy co liczyć na więcej, a łowisko jest przepłoszone po tym holu. Ryba wzięła koło godziny 23:30. Jak tylko znajdę trochę wolnego czasu, na pewno wrócę tam, a wtedy kto wie... może uda mi się poprawić ten wynik. Odra to taka rzeka, która potrafi wędkarza zaskoczyć.
...
Mój rekordowy sandacz tej nocy - 86cm 4,7kg

1 komentarz:

  1. https://wedkarskieprzygodyiporady.blogspot.com/

    Zapraszam na moją strone i pomysły o tym jak złowić sandacza.

    OdpowiedzUsuń