poniedziałek, 23 maja 2016

20 maja - spinningowanie - Odra w m. Brody

W zeszły piątek koło godziny 15 byłem na rybach nad Odrą nieopodal miejscowości Brody. Nastawiony byłem głównie na przelewowe łowienie kleni i ewentualnie boleni. Tradycyjnie z dwiema wędkami do lekkiego i cięższego spinningowania. Było ciepło, a stan Odry idealny. Wszystko to było popsute przez bardzo silny wiatr, który wiał z takiego kierunku, że rzuty małymi woblerkami na przelewy były niemożliwe. Dlatego głównie łowiłem na większe i cięższe woblery boleniowe. Aktywności boleni nie zaobserwowałem tak samo jak nie miałem żadnego brania tej ryby. Momentami gdy wiatr tracił na sile. Próbowałem poszukać kleni na przelewach. Żadnego brania na małe wobki i wirówki. Odniosłem wrażenie jakby ryb nie było w tak książkowych miejscach. Wraz ze zbliżającym się wieczorem. Pogoda uspokoiła się i było prawie bezwietrznie. Wiedziałem, że teraz mam największe szansę na dużego klenia. Wieczór to doskonała pora dla spinningisty, bo ryby zaczynają intensywniej żerować i powoli zajmować stanowiska, w których spędzą noc. Bardzo cicho zająłem stanowisko na ostrodze w kształcie litery "L" i zabrałem się do spokojnego obławiania przelewu. Łowiłem na wobler "horn" firmy Hunter. Po chwili łowienia zobaczyłem pierwszego dużego klenia, który wpłynął na przelew i zostawiał na powierzchni ślad swojej obecności. Kilka rzutów w miejsce przebywania ryby i takie podwójne delikatne skubnięcie wyczułem na wędce, którego nie było szans zaciąć. Podejrzewam, że ryba trąciła tylko moją przynętę z zamkniętym pyskiem. Duże ryby przebywały w tym miejscu, a ja maksymalnie skupiony i zakamuflowany za trzcinami. Starałem się skusić je do brania. Rzuty wykonywałem najdalej jak się dało w poprzek nurtu, a przynętę następnie prowadziłem w ślimaczym tempie tzw. wachlarzem z kilku sekundowymi "przystankami" z delikatnym podszarpywaniem i kilku centymetrowym prowadzeniem "na biegu wstecznym". Kleń to nie jest typowy drapieżnik i na prawdę rzadko udaje się w pogoń za uciekającą rybką. Woli czekać w nurcie aż smakowity kąsek sam wpłynie w jego zasięg. Dlatego w wypadku kleni warto z dużym spokojem podejść do prowadzenia przynęty. Kolejny rzut delikatne przytrzymanie przynęty i... jest mocne "kopnięcie", a ryba tym razem zawisła na kotwicy. Pozwoliłem jej spłynąć poniżej ostrogi, aby wygodnie podebrać z łachy piachu. Kilka agresywnych odjazdów na delikatnym sprzęcie i moim oczom ukazał się okazały i pięknie ubarwiony kleń. Miarka pokazała 45cm, a ja bardzo szybko pstryknąłem mu fotkę i niezwłocznie zwróciłem wolność. Poszedłem główkę niżej i w pierwszym rzucie prawdopodobnie jeszcze większa kluska z dużym spokojem odprowadziła mojego woblera do brzegu i nawróciła w stronę głównego nurtu. Kilka razy widziałem na tej ostrodze jak duże klenie stały przy samej powierzchni, ale niestety nie udało mi się żadnego skusić do brania. Słońce schowało się już za horyzontem, a ja zakończyłem łowienie. Ten jeden duży kleń uratował mnie przed zejściem o kiju tego dnia.
Kleń długości 45cm - złowiony tego dnia na Odrze koło m. Brody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz