W zeszłą środę, o świcie zameldowałem się nad odrą w okolicach miejscowości
Brody. Woda wyraźnie spadła i był piękny, ciepły dzień. Zabrałem ze sobą
dwie wędki. Jedną na bolenie i drugą delikatną na klenie, które miałem
nadzieję, że są już na przelewach i dadzą się skutecznie łowić. Był to
mój pierwszy rekreacyjny wypad nad wodę w maju. Po cichym wejściu na
pierwszą ostrogę. Bardzo mi humor się poprawił, bo zaobserwowałem kilka
spławów, ukleje gęsto chodziły przy szczycie główki oraz boleń pokazał
się na końcu warkocza. Najwyraźniej ryby już w pełni obudziły się z
zimowo-wiosennego letargu. Najwyższa pora zabrać się do prawdziwego
rzecznego spinningu, bo wiosenne dłubanie okoni już mi zbrzydło.
Postanowiłem łowić na dość płytkich zapiaszczonych ostrogach. Gdzie w
zakolach tworzyły się łachy z piachu oraz bardzo atrakcyjne przykosy. Na
pierwszy ogień poszły w ruch smukłe woblery boleniowe firmy "Siek-m"
oraz firmy "Hunter - A. Lipińskiego". Po około 30minutach łowienia na te
przynęty. Przy prowadzeniu ich w ekspresowym tempie przy powierzchni.
Złowiłem na "lipę" bolka ponad 40cm długości, który uderzył daleko za
warkoczem na płyciźnie w okolicach łachy z piachu od strony głównego
nurtu. Szybka fotka i wrócił do wody.
|
Pierwszy boleń złowiony tego dnia - na wobler firmy "hunter" |
|
Zapowiadał się piękny dzień nad Odrą. |
...
Na jednej z następnie
obławianych główek zaobserwowałem na przelewie kilka razy, że coś się
spławiło oraz wybrzuszenia na powierzchni zostawiane przez ryby.
Chwyciłem za delikatny spinning i posłałem w te miejsce malutki woblerek
model "Horn" od firmy "hunter". Delikatnie przytrzymywałem go nad
przelewem oraz kilkukrotnie podszarpnąłem nim. Sprowokowało to klenia do
brania, którego sprowadziłem poniżej ostrogi i bezpiecznie podebrałem.
Ot taka fajna około 35cm kluska. Kleń był cały napakowany mleczem. Co
świadczyło o tym, że w tym miejscu ryby zgrupowały się, aby odbyć tarło.
Porzucałem jeszcze chwile tam bez żadnych efektów i poszedłem dalej.
|
Pierwszy kleń złowiony w tym roku na wobler "horn" |
...
Na
kolejną główkę zakradłem się jak jakiś "komandos" z nadzieją na kolejną
kluchę wyjętą z przelewu. Niestety kleni chyba nie było w tym miejscu i
udało mi się tylko wyjąć małego bolenika przy warkoczu. Tak jak
wcześniej zrobiłem szybką fotkę i zwróciłem rybie wolność.
|
A miał być kleń... |
...
Przez
następną godzinę próbowałem skusić do brania bolenie, które zaczęły
niemiłosiernie żerować w warkoczu oraz na spokojnej wodzie w zakolu.
Miały w tych miejscach pokarmu pod dostatkiem. Od groma uklei było przy
powierzchni, a moimi przynętami nie interesowały się wcale. Boleń to już
jest taka ryba, że potrafi mocno zirytować wędkarza, który widzi jak
agresywnie żerują, a żadna z "cudownych" przynęt nie okazuje się
skuteczną. W jednym z zakoli gdzie w płytkim miejscu wyrastało jakieś
zielsko. Zobaczyłem regularne spławy jakiś dużych ryb. Jak zakradłem się
między główkami i zacząłem spinningować na mini obrotówki. Zobaczyłem
przy powierzchni ryby, które robiły to zamieszanie. Okazały się nimi
okazałe leszcze, które najwyraźniej w tym miejscu także zgrupowały się
do tarła. Szybko opuściłem to stanowisko i poszedłem wędkować na kolejne
ostrogi. Kończył mi się czas i zbliżała się pora, aby wracać do domu.
Zerwał się trochę mocniejszy wiatr, a bolki nadal robiły popłoch wśród
drobnicy. Ostatnie rzuty wykonywałem szczęśliwym woblerem, który dał mi
rapę na ostatnich zawodach. Kolejny rzut daleko za warkocz i szybkie
prowadzenie, a tu nagle mocne uderzenie i uczucie przyjemnie walczącego
ciężaru na wędce. Na ostatni gwizdek złowiłem prawie 60cm rape. Pomimo
bardzo szybkiego prowadzenia przynęty. Wobler utkwił głęboko w rybiej
paszczy. To specjalnie mnie nie zmartwiło, bo miałem ochotę, aby zjeść
jakąś własnoręcznie złowioną rybę. Tego bolenia szybko uśmierciłem i
poszedłem do auta. W domu oskrobałem i wypatroszyłem. Tak jak pisałem
już kilkukrotnie na tym blogu. Jestem za stosowaniem zasady "no kill",
ale nie jestem fanatykiem i jak wezmę raz na jakiś czas rybkę do
usmażenia. To na pewno szkody nikomu nie wyrządzę, a "fanatyzm gorszy
jest od faszyzmu".
|
Boleń złowiony w ostatnich rzutach i zabrany do domu. |
....
Dzień uważam za w miarę udany, bo wynik 3
bolenie i kleń. To dobry znak przed kolejnymi wyprawami nad odrę. Mam
nadzieję, że z powodu tego zabitego bolenia. Nikt nie będzie próbował ze
mnie robić kłusownika lub mięsiarza, bo hejt w Internecie to niestety
bardzo popularne zjawisko. W mojej opinii więcej mają sobie do
zarzucenia. Te osoby, które pod płaszczykiem "złów i wypuść" z pełną
premedytacją łowiły bolenie, szczupaki, sandacze i sumy w okresie
ochronnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz