wtorek, 30 maja 2017

Okręg PZW Zielona Góra - moje podsumowanie po wyborach 2017r

Cześć!!!
Przez całe życie jeżeli chodzi o wędkarstwo, to byłem głównie skupiony na tym jak złowić rybę, ale tym razem chcę podzielić się moimi przemyśleniami dotyczącymi tego jak funkcjonuje mój zielonogórski okręg PZW. Nie zamierzam spekulować i dawać ponieść się jakiejś swojej fantazji, a wszystko co napiszę poprzeć faktami. Nigdy nie interesowałem się tą "pseudopolityką", która rządzi w siedzibie okręgu PZW przy ulicy Głowackiego. Niestety za późno dotarło do mnie to, że osoby tam pracujące mają jednak wpływ na wiele rzeczy związanych z moim hobby. Wczoraj były wybory i "stara ekipa" zachowała stołki. Co jest dla mnie olbrzymim szokiem zważywszy na to, że wędkarze są coraz bardziej wściekli widząc co dzieję się nad wodami oraz wiedząc na co w dużym stopniu tak na prawdę idą nasze składki. W tym poście skupię większość informacji, które udało mi się zebrać z internetu oraz fakty dotyczące mnie bezpośrednio. Nie zamierzam z nikim wojować, a tylko przedstawić swój punkt widzenia jak najszerszej grupie wędkarzy, którym nie jest obojętne jak będą wyglądały nasze wody za parę lat oraz kto będzie rządził w PZW.
...

Pierwsze poważne wątpliwości, że w okręgu zasiadają kompetentne osoby, którym zależy na wędkarzach. Narodziły się w mojej głowie po jednym sezonie wędkarskim, podczas którego udało mi się zebrać bony z zawodów wędkarskich na kwotę około 1300zł, a które można było wydać tylko w jednym konkretnym sklepie (nazwy nie podam). Miałem wiele planów jaki sprzęt i akcesoria kupię za te bony. Niestety coraz częściej słyszałem od znajomych, że w tym sklepie jest problem jeżeli chodzi o płatności bonami. Mianowicie po wejściu do tego sklepu można było być zadowolonym z asortymentu, a ceny były nawet "normalne", więc powinno być wszystko OK. Problem zaczynał się, wtedy gdy z wybranym towarem podchodziło się do kasy i informowało sprzedawcę, o chęci płatności bonami wygranymi na zawodach wędkarskich. Wtedy dostawało się informacje, że ceny na sklepie są cenami "promocyjnymi", a płatność bonami nie dotyczy towarów w promocji. Oczywiście ta promocja to była ściema i ceny były normalne, a nawet wyższe niż w konkurencyjnych sklepach. Przykładowo kołowrotek na sklepie kosztował 200zł (cena jak wszędzie), a jak płaciło się bonami to ten sam kołowrotek robił się najdroższy w Polsce i kosztował powiedzmy 300zł. Założę się, że skargi od wędkarzy na takie postępowanie docierały do okręgu, a pomimo tego nikt z tam pracujących osób nie zdecydował się zająć jakiegoś stanowiska. Zostaliśmy olani i tyle... Może i drobna sprawa, bo dotyczyła tylko garstki osób, ale jednak była dość bulwersująca i wtedy powinny być jakieś konkretne działania ze strony okręgu.
...
Czara goryczy i puszczenie moich nerwów nastąpiło jednak dopiero w 2017r, a konkretnie dnia 15.05.2017r, gdy zadzwonił do mnie kolega, który poinformował mnie o tym, że dzwonił do niego prezes Kamiński z zapytaniem czy chce jechać na zawody międzynarodowe na Litwę. Kumpel zajął drugie miejsce w klasyfikacjach zeszłorocznych, a ja zwyciężyłem zarówno w walce o Mistrzostwo Okręgu oraz zająłem pierwsze miejsce w klasyfikacji Grand Prix, więc naturalną koleją rzeczy powinienem być zaproszony w pierwszej kolejności. Jednak nie stało się tak, co skłoniło mnie do zatelefonowania do ów prezesa i grzecznego zapytania się o co chodzi. Wtedy nie podejrzewałem, że ten telefon wywoła taką burzę i wściekłość u mnie oraz zniszczy resztki wiary w to, że w okręgu pracują ludzie, którym zależy na tym, aby wędkarstwo rozwijało się, a sport wędkarski był w duchu fair play. Wracając do mojej rozmowy z prezesem... mocno na początki zdziwił się, że mam jego nr telefonu i dość niechętnie chciał kontynuować rozmowę ze mną. Jednak udało mi się sprowokować go, aby jednak powiedział mi jasno dlaczego zostałem pominięty z tymi zawodami. Wtedy podejrzewam, że obudziła się w nim też chęć pokazania jaką jest szychą w okręgu i tego, że wszystko może. Wyjawił mi w bardzo gburowaty, chamski i bezczelny sposób, że jak byliśmy 3 lata temu na zawodach w Toruniu (2014r). Widział, że chodzę w obdartych ciuchach, że jestem nieogolony i ogólnie, że w jego oczach jestem "fleja". Jasno też powiedział, że go wcale nie obchodzą moje wyniki i nie zaryzykuje pokazania się ze mną już na jakichkolwiek zawodach. Nasza rozmowa była na prawdę burzliwa i od dawna nie spotkałem się z tego typu chamstwem. Podejrzewam, że jakby rozmowa była w 4 oczy to nie byłby taki odważny, bo mógłby nawet zdrowo oberwać od kogoś kto nie potrafi trzymać nerwów na wodzy. U czytelnika w tej chwili mogłaby narodzić się myśl, że "może prezes miał rację i ten Zagdański to fleja", co mnie wcale nie dziwi i potrafię zrozumieć. Tylko, że jak prezes publicznie starał się wyjaśnić tą sprawę i bronić się najpierw na zawodach, które były w Łagowie (nie startowałem tam) i wspomniał także o tym, że wyróżniałem się z ubiorem i pominął wiele faktów, które mogłem obalić gdybym tam był... Nie podejrzewał wtedy m.in. tego, że mam zdjęcia z tej imprezy, i że będę z wielkimi nadziejami czekał na naszą konfrontacje przed zawodami 28maja, które były w miejscowości Przewóz. Prezes na tej imprezie przemawiał jako pierwszy i starał się ratować siebie jak tylko mógł. Zabawne było dla mnie to jak wspomniał, że posiadane przeze mnie zdjęcia zostały zrobione po tym jak mnie upominano (kłamstwo). Średnio się takimi bredniami przejmowałem, bo wiedziałem, że wystarczy abym doszedł do głosu, a prezesowi zrobi się co najmniej głupio. Na samym początku musiałem zebranych zawodników poinformować, że zawody w Toruniu były 3 lata temu (prezes nie wspomniał), i że w ciągu tych kilku lat nikt mnie nie poinformował, że były jakieś obiekcje do mojego zachowania i prezencji tam. Nie zebrała się też żadna komisja, która mogłaby mnie np. ukarać jakbym faktycznie okręg źle reprezentował. Była kompletna cisza przez te lata. Co więcej w 2016r okręg wyrobił mi bez żadnych zastrzeżeń legitymację sportową i pozwolił reprezentować na Mistrzostwach Polski w wędkarstwie spinningowym. Najwyraźniej prezes przegapił to, a nikt inny w okręgu nie wiedział o jego urojeniach. Wracając do zdjęć z Torunia, mam też fotkę z samego rozpoczęcia imprezy czyli przemarszu. Kamiński mówiąc o tym, że wyróżniałem się ubiorem w stosunku do reszty drużyny, oczywiście zapomniał wspomnieć o tym, że nie dostałem kompletu odzieży, bo nie było z firmy 4F mojego rozmiaru. Spodni nie dostałem, a koszulki były za ciasne. Mocno zbłaźnił się też wspominając o tym, że poszedłem wieczorem na miasto. Byłem nie jedyną osobą, która opuściła wieczorem hotel z naszej drużyny. Jako pełnoletni nie powinienem pytać się nikogo o zgodę. Jak udało mi się obnażyć pełnie zakłamania i hipokryzji ze strony prezesa. Musiał on zmierzyć się z falą krytyki ze strony zgromadzonych zawodników oraz przyjąć do wiadomości fakt, że wyrobili sobie już jasne zdanie o jego osobie. Zdziwiłbym się jakby pokazywał się jeszcze na zawodach po tym naszej wymianie argumentów w Przewozie. Jest jeszcze jeden dość przykry wątek w tej sprawie. Na imprezie wędkarskiej w Toruniu było dwóch spinningistów. Ja i znajomy Grzegorz, z którym utrzymywałem dobre kontakty i nigdy nie miałem żadnych sprzeczek. Z Grzesiem wielokrotnie rozmawiałem, nawet w tym roku przez telefon co nazywał mnie "przyjacielem" i pytał się o rozmieszczenie sektorów na zawodach w Przewozie. Niestety okazało się, że obrabiał mi tyłek u prezesa i wymyślił, że robiłem jakiś "syw" w pokoju. Może jest taki dwulicowy, a może np. przeszkadzało mu to, że powiesiłem spodnie na oparciu od krzesła. Nie mam pojęcia o co mu chodziło i co chciał osiągnąć przez takie zachowanie. Wiem tylko tyle, że po moim dochodzeniu i kilku rozmowach z osobami, które go znają. Powinienem jednak mu tak nie ufać i jednak podejść z dystansem. Po tych trzech latach może sobie gadać co chce, a ja i tak wiem, że każdy ma swój rozum. HEHE ja bym nie wpadł nawet na taki pomysł, aby donosić prezesowi, że kolega z pokoju wyszedł wieczorem na miasto i wrócił późno. Niech każdy czytający ten post sam wyrobi sobie zdanie jak nazwać można taką osobę? Wiedziałem, że nie wygram tej walki, bo prezes jest "nietykalny", a wynika to z charakteru organizacji jaką jest PZW. Chciałem tylko nagłośnić tą sprawę najbardziej jak się da. Posłużyłem się w tym celu portalami społecznościowymi, a w ostatnim etapie został nawet napisany artykuł w lokalnej gazecie, a Ja znalazłem się na głównej stronie. Mam nadzieję, że już nigdy taka sytuacja nie powtórzy się nikomu, a jakby ktoś chciał jeszcze kiedyś zawodnika potraktować tak jak mnie. To musi liczyć się z tym, że tworzymy ogromną społeczność i PZW TO MY, a nie jacyś działacze, prezesi lub dyrektorzy. Poniżej zamieszczam zdjęcia z zawodów w Toruniu, aby każdy mógł ocenić jaka "fleja" ze mnie.
....
...
Jeżeli natomiast chodzi o wybory. To sporo "szamba" wypłynęło do sieci, którym podzielę się z moimi czytelnikami. Zgromadzone materiały pochodzą głównie z strony na portalu społecznościowym Facebook, o nazwie "Pzw Zielona Góra - Uczciwe wybory". Z Facebook'a mogą z czasem te materiały zniknąć, a na moim blogu zostaną na zawsze. Zaznaczam jeszcze raz, że tylko udostępniam to co było i tak publicznie udostępnione na wcześniej wspomnianej stronie.

1. Post z dnia 17 czerwca 2017r, w którym dowiadujemy się fajnej ciekawostki o prezesie, a mianowicie o tym, że ponoć "pomagał" firmie swojego syna. Dając jej zlecenia, które były wykonywane z związkowych pieniędzy. I taka osoba potrafiła nazywać mnie fleją? :)
Treść postu:
"Oto "rodzinne" zarządzanie Okręgiem PZW w Zielonej Górze.
Prezes Mirosław Kamiński zleca wykonywanie usług agencji reklamowej należącej do swojego syna. Bez konkursów, bez przetargów, bez żadnego pytania. Pieniądze wędkarzy płyną do kieszeni rodziny Kamińskiego.
Oczywiście jest o tym cisza, bo to niewygodne info. Ale na zjeździe będzie musiał się z tego wytłumaczyć. A dyrektor Raunke niech odpowie za to wyciąganie kasy przez prezesa i ukrywanie tego faktu.
Oto dowód, faktura na ponad 1000 zł wystawiona przez firmę Krzysztofa Kamińskiego."
.
Faktura dołączona do postu
...
Natomiast dnia 19 czerwca zostaje upubliczniony kolejny post dotyczący prezesa Kamińskiego i firmy jego syna...
...sami oceńcie.
Post z facebook.com
...
2. Kolejny dość ciekawy post...

3. Szkoda, że wczorajsze wybory zakończyły się klapą...
4. Post z 19 czerwca pozwolę sobie zacytować...
"
Pytanie: czy wiecie ilu ludzi spośród tych, którzy byli we władzach PZW gdy zginęły 3 mln zł jest w nich do dziś?
Zdziwicie się, gdy usłyszycie prawdę. A prawda ta będzie gwoździem do trumny dla wszystkich, którzy mają na sumieniu mienie związku i wędkarzy.
Gdy w 2011 odbył się nadzwyczajny zjazd Okręgu PZW Zielona Góra uknuto plan, aby nic nie wydostało się na zewnątrz. W gronie decyzyjnym mieli pozostać ludzie, którzy byli w nim od wielu lat. Wyrzucono jedynie prezesa i dyrektora biura. Nowym został Wojciech Raunke, który w 2004 roku, w dziwnych okolicznościach musiał odejść z policji.
Przypomnijmy, że Raunke był przez wiele lat zastępcą Sylwii B., która jako gówna księgowa, podobno sama wyprowadziła 3 mln zł. Szczęśliwym trafem Raunke wpadł na trop afery i wszystko poukładał. Ciekawe, że razem z panią B. „poukładał” tez niektórych działaczy. Ale o tym napiszemy w innym poście…
Oto ludzie, którzy tkwią na stołkach mimo upływu lat i… pieniędzy:

* MIROSŁAW KAMIŃSKI, był wiceprezesem zarządu, gdy okazało się, że kasa zniknęła z kont okręgu. Funkcjonował w zarządzie przez wiele lat. Czy człowiek, który ze swoich rąk nie zmył winy za te kradzież powinien dalej być szefem tak potężnej organizacji?
* ZDZISŁAW KOWALSKI, wieloletni członek zarządu okręgu PZW w Zielonej Górze. Mówi się o nim: bierny, mierny, ale wierny. Wierny tym, którzy byli najbliżej decyzyjności w PZW gdy ginęła kasa. Szkoda, że w porę się nie zorientował, co koledzy przygotowują i w co go wpakowali. Podobno na zjeździe ma zostać wysunięty jako kandydat na funkcje prezesa, gdy Kamiński zostanie wywieziony na taczkach.
HENRYK JATCZAK, odpowiadał przez długi czas za majątek okręgu
A oprócz tego:
* Zdzisław Horochowski
* Edmund Weber
* Eugeniusz Zankowicz
* Robert Jędrysiak
Dodatkowo szefem komisji rewizyjnej był wówczas Jan Kanduła. A kto jest dziś jej przewodniczącym???
Oczywiście Jan Kanduła. Gratulujemy działaczy…"
CZYTAJĄC TAKIE RZECZY AŻ ŻAŁUJĘ, ŻE OPŁACAM KARTĘ WĘDKARSKĄ...

5. Autor na tej stronie z każdym nowym postem posuwał się dalej...
 6. kosze z jedzeniem??
 
 7. Post z 21 czerwca dotyczący pozwoleń.
"
ZEZWOLENIA DLA KOLESI!
Dotarliśmy do kolejnych szokujących informacji. Oto uchwała, która uszczupla dochody okręgu o 7 tys. zł.
Na posiedzeniu zarządu okręgu podjęto uchwałę o przekazaniu 50 zezwoleń dla kolegów pana prezesa Kamińskiego z okręgu PZW w Poznaniu.
Rodzi się więc pytanie: dlaczego mamy sponsorować kolegów z Poznania. Dlaczego za pieniądze zielonogórskich wędkarzy Kamiński opłaca składki kolegom z Poznania. Co z tego ma nasz okręg? Co z tego mają wędkarze? I najważniejsze… Co z tego ma Kamiński…?
Sami państwo oceńcie."


8. 22 czerwca i kolejne rewelacje...
"
GDY ZNIKNĘŁY TRZY MILIONY…,
CZYLI POWTÓRKA Z HISTORII…
Szanowni Państwo
Długo zastanawialiśmy się czy opublikować ten kompromitujący dla obecnych władz PZW materiał.
Stwierdziliśmy jednak, że wędkarze maja prawo do pełnej informacji na temat tego jaką ewolucje przeszedł okręgu od 2010 roku i kto stoi za tak fatalnymi zmianami, a raczej ich brakiem. Bo ludzie, którzy zostali skompromitowani i pozwolili na kradzież 3 milionów złotych do dzisiaj zasiadają w zarządzie i szefują komisji rewizyjnej. Co ciekawe, jeden z pracowników biura zaczął pracę w biurze w 2004 roku. Gdy kradzież wyszła na jaw, stwierdzono, że od tego momentu rozpoczęły się kradzieże. Przypadek? My w to nie wierzymy. Tym bardziej, że osoba ta już wcześniej była z zainteresowaniu prokuratury i w tajemniczych okolicznościach odeszła z szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości, by pracować w biurze PZW.
Oto treść pisma, które otrzymaliśmy od jednego z działaczy wędkarskich. Zapraszamy do uważnej lektury i wyciągnięcia wniosków.
Pismo odnosi się co prawda sytuacji która miała miejsce po odkryciu kradzieży, ale płynące z niego wnioski są nawet dziś bardzo aktualne.
Ludziom o słabych nerwach zdecydowanie odradzamy zapoznawania się z treścią pisma, mającą ogromne znaczenie dowodowe."
9.Kontynuacja wcześniejszego posta


.
10. Historia pewnych odejść...
.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Bardzo zainteresowały mnie materiały upubliczniane na tamtej stronie i przy założeniu, że to może być tylko wierzchołek góry lodowej. W mojej ocenie ktoś niezależny powinien wnikliwie przeanalizować działania władz okręgu. Pewnie to nigdy nie nastąpi zważywszy na wynik wczorajszych wyborów i fakt wybrania na kolejną kadencję pana Kamińskiego... 

p.s. zachęcam do komentowania tego postu oraz do ewentualnego udostępniania

1 komentarz:

  1. PZW w Polsce to jedna wielka sitwa i matactwo ,po przeczytaniu tego artykułu wcale nie jestem zdziwiony gdyż mam przykład ze swojego podwórka ,Koło nr.41 Puszczykowo były skarbnik który kiedyś został karnie usunięty z zarządu za zdefraudowanie pieniędzy koła ,dziś jest prezesem ze wszystkimi ulgami typu złota odznaka ,wieńce itp.itd. obstawiony rodziną i kumplami od flaszki ,dojący profity z każdej faktury za wyjazdy autokarem ,catering itp.
    Od kolegów po kiju na terenie kraju słyszę ze jest wiele takich kół gdzie malutcy prezesi traktują swoje funkcję jak by conajmniej byli prezesami KGHM

    OdpowiedzUsuń