niedziela, 7 czerwca 2015

Nocka w m. Stany... Wędkarstwo jednak nie uspokaja...

Witam
Dnia 5 czerwca 2015r. wybrałem się na Odrę w miejscowości Stany k. Nowej Soli. Planowałem spinningować nocą, z nastawieniem na połów sandaczy i boleni. Odra na tym odcinku bardzo mi się podoba ze względu na zróżnicowane ostrogi oraz ciekawą opaskę. Na tej tzw. "ścianie" planowałem rozpocząć łowienie. Na łowisku byłem koło 21 godziny, więc jeszcze było widno. Spokojnie rozłożyłem moją wędkę i rozpocząłem łowienie na smukły wobler firmy Rapala taki długości 10cm. Stosowałem wędkę dł. 2,7m i c.w. do 40g o bardzo szczytowej akcji oraz kołowrotek firmy Shimano, o rozmiarze 4000. Plecionka 0,13mm koloru czarnego, firmy Mikado. Już słońce chowało się za horyzontem, a Ja zająłem stanowisko na samym początku opaski, gdzie w górę rzeki była płytka zatoczka. Stanowisko pokazałem na załączonej niżej mapce.
Moim zdaniem to była bardzo atrakcyjna miejscówka i podejrzewałem, że z zapadającym zmrokiem drapieżniki ruszą na nocny żer na przedstawioną płytką zatokę. Było widać dużą ilość oczkującej drobnicy i jakieś 15minut przed zapadnięciem zmroku było widać sporo ataków boleni. Niestety nie udało mi się żadnego skusić do brania. Nocą spędziłem około 1 godziny w przedstawionym miejscu, a że nie było efektów to postanowiłem obławiać systematycznie opaskę, poruszając się w dół rzeki. Była pełnia to nawet latarki nie musiałem często używać. Ciepło bezwietrznie i bezchmurnie, czyli idealna pogoda na nocne spinningowanie. Zaobserwowałem kilka ataków drapieżników w ciemnościach, które wyglądały mi na bolenie... Na tafli wody widziałem kilka smug pozostawianych przez ryby. Większą część czasu łowiłem na 10cm wobler firmy GLOOG, model NIKE w jaskrawym kolorze. Smukła przynęta o dość drobnej pracy. Brań nie odnotowałem... Moje wobki na nocki są pokazane na załączonym niżej zdjęciu.
 Doszedłem już do końca opaski gdzie była krótka główka z bardzo długim rozmytym przelewem. Łowiłem na napływie ów ostrogi gdzie głębokość wody była około 1m. Wobler przytrzymywałem przy samych kamieniach w jednym miejscu z delikatnymi podrywami. Nagle poczułem potężne branie, że aż wędkę prawie mi wyrwało z dłoni. Natychmiast zapaliłem latarkę i pobiegłem kilkanaście metrów wzdłuż opaski, aby walcząca ryba mogła spłynąć poniżej ostrogi. Wędka była wygięta w pałąk, a nocną ciszę przerywał dźwięk hamulca w moim kołowrotku, bo ryba wyciągała kolejne metry plecionki... Zrywy były bardzo agresywne i słyszałem pluski mojej zdobyczy, która najwidoczniej walczyła przy samej powierzchni. Zacząłem odczuwać już zmęczenie, a mojej zdobyczy nie udawało się podholować nawet na metr. Nagle dostała szaleńczego zrywu, po którym poczułem luz na plecionce... Kurwa mać!!! Zerwała się mi!!! Ogarnęła mnie wściekłość... Przynęta była na plecionce, kotwice całe i zero śluzu... podejrzewam, że walczyłem z olbrzymim boleniem lub sandaczem, a może i z rekordową brzaną... 
Nie łowiłem już dłużej i postanowiłem wrócić do auta i jechać do domu, bo to już za dużo wrażeń jak na jedną nockę. Mogłem mieć piękną zdobycz do zdjęcia, a zamiast tego, to zostało mi wielkie zirytowanie i dużo frustracji...
Na pewno jeszcze nie raz wrócę do nocnego spinningowania na tym odcinku Odry. Następnym razem liczę, że wygram starcie z odrzańskim potworem...

pozdrawiam
Mateusz Zagdański


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz