poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Zawody "Puchar Jesieni" - 27.08.2017r Odra m. Radnica - "odwróć tabelę, Zagdański na czele"

Dobra mogę już kończyć sezon jeżeli chodzi o starty w zawodach spinningowych. Impreza zorganizowana nad Odrą w m. Radnica na pewno zostanie mi długo w pamięci. Na cel obrałem ostrogi w pobliżu miejscowości Gostchorze, gdzie powinienem bez problemu złowić jakiegoś bolenia czy coś w tym stylu. Spacer trwał 30 minut i jak podejrzewałem bardzo mało osób poszło w te rejony, więc zająłem pierwszą ostrogę, na którą było dobre wejście (nie lubię przedzierać się przez dżunglę). Na szerokim przelewie zauważyłem jak kilka razy kleń spławił się oraz nawet bolenia, który zagonił na wypłyceniu w klatce. Dyskretnie zająłem miejscówkę na szczycie główki i posłałem smużaka... Kilka rzutów i widzę jak kleń podnosi się do przynęty i po chwili zawraca. Chwile później sytuacja powtarza się. Robię swoje aż w końcu klenik uderza w przynętę i czuję go chwilę na kiju. Spadł... Dobra odpuściłem chwile przelewowe łowienie i pomachałem sobie w klatce za okonkiem. 30 minut i wyjmuję koło 20 okonków, którym do wymiaru ochronnego brakowało od 5cm do dosłownie 2mm. Zabawa była, ale najwyraźniej nie prowadziłaby ona mnie do jakiegoś dobrego wyniku na zawodach. Na napływie ostrogi, na bardzo płytkim piaszczystym wypłyceniu dało się zaobserwować kilka razy jak boleń przepływał przy samej powierzchni, a czasami nawet z furią zaatakował ławicę uklei. Lubię takie sytuację... Sprawdzony boleniowy wobler firmy OLEIX poleciał daleko w miejsce gdzie najczęściej widziałem bolka. Boleń raz chyba dostał "po plecach", bo czułem rybę na kiju, ale raczej nie po braniu. Serce mi mocniej zabiło gdy widziałem jak Rapa płynęła za przynętą i przy samym brzegu mocno przyspieszyła, aby chwycić mój sprawdzony wobler. Rumor straszny i gejzer wody, a po ułamku sekundy wobler wylądował na brzegu. Minęły już dwie godziny, a ja nadal na zero. Trochę przerażało mnie to, że na każdej ostrodze miałem brania kleni z powierzchni, które uderzając w smużaka nie chciały zaciąć się. Były to raczej ledwo wymiarowe klonki, które nie mogły zassać całej przynęty i prze co były prawie nie możliwe do zacięcia. Cierpliwość kończyła się, aż tu nareszcie smużaczek zniknął a ja poczułem wyraźny opór na wędce. Klenik miałem długość 28cm i był pierwszą moją rybką. Prawie godzinę czekał w siatce, aż w końcu wypatrzyłem sędziego (darłem się też kilka razy za nim) zmierzył rybkę, a ja wziąłem od niego nr telefonu, aby ta sytuacja z długim oczekiwaniem na zmierzenie rybki. Nie powtórzyła się już. Na kolejnej główce wyjąłem kolejnego trochę ponad wymiarowego klenia. Sędzia tym razem był blisko i szybko do mnie przyszedł. No i stało się coś, że aż chciałem krzyknąć do samego siebie "AMATOR!!!", bo siatka była pusta... nie mam pojęcia jak do tego doszło. Przeprosiłem sędziego za tą moją gafę. Kolejne przelewy i na prawdę sporo brań kleni z powierzchni, których nie mogłem zaciąć. To był najwyraźniej nie mój dzień. Zrezygnowany postanowiłem, że godzinę przed końcem zawodów pobawię chociaż z okonkami na gumkę w klatce. Kilka niewymiarowych okonków i coś konkretniejszego melduje się na kiju. Musiałem aż przecierać oczy ze zdumienia, bo na brzegu wylądował 40cm kleń, który wziął na dwugonowego twistera moto-oil na główce 4 gramy, a branie nastąpiło w samym rogu, na stojącej wodzie przy dnie. Bardzo mocno przyfarciłem tym kleniem. Tak więc zakończyłem łowienie z wynikiem dwa klenie 28 i 40cm. Co dało mi ostatecznie dopiero 21 miejsce w zawodach. Ten sezon tym samym został przeze mnie spisany już na straty i na ostatnich zawodach w tym roku nie będę startował. Każdy mój start w zawodach wymaga ode mnie dużo gimnastyki, aby załatwić wolne w pracy i opiekę dla córki. Jak nie mam już szans na dobry wynik w GP. To wole sobie odpocząć i jeździć do końca roku prywatnie w te dni gdy mi po prostu pasuje, aby pojechać nad wodę. Poniżej zdjęcie z najlepszymi tego dnia oraz tabela z wynikami...
...
Najlepsi "puchar jesieni" odra m. Radnica 27.08.2017r


środa, 16 sierpnia 2017

Odra w m. Kłopot - Boleń 70+

Dnia 15 sierpnia pojechałem ze znajomym na rybki nad odrę w okolicach miejscowości Kłopot. Mamy tam "parę" kilometrów, więc zdecydowałem się, że nie będę ganiał za drobnicą, a spróbuję złowić coś większego. Początkowo na cel obrałem sandacze, które jednak z powodu braku brań i ewidentnie za wysokiej temperatury jak na te ryby. Znudziły mi się szybko i jednak uznałem, że spróbuje łowić bolenie, które zdradzały chociaż co jakiś czas swoją obecność. Nie był to łatwy przeciwnik, który kilkukrotne odprowadzał mi tylko sprawdzony boleniowny wobler nie atakując go. Jak to często z odrą bywa, potrafi bardzo szybko zrehabilitować się za godziny bezowocnego spinningowania. Tym razem ta stara wędkarska prawda znowu się sprawdziła. Słońce było już wysoko, a ja odczuwałem już spore zmęczenie i nieodpartą ochotę, aby wracać do domu. Aż tu nagle zobaczyłem kolejnego bolka, który zagonił "w klatce". Kilka rzutów i bardzo mocne branie, które od razu obudziło mnie z wędkarskiego letargu. Łowiłem na żyłkę 0,20mm i w końcu mogłem usłyszeć dźwięk wybieranej jej z kołowrotka przez walczącą rybę. Znajomy spytał się "czy chcę podbierak?". Odpowiedziałem, że "nie", bo ryba nie wydawała się jakaś okazała. W końcowym etapie holu jak boleń już pokazał się przy powierzchni. Znajomy pomógł mi i podebrał ją. Rapa po zmierzeniu "w powietrzu" miała około 72cm. Szybkie zdjęcie i wróciła do wody, a my powoli szykowaliśmy się, aby kończyć łowienie i wracać do domu.
...

Boleń 70+ - Odra m. Kłopot 15.08.2017r

poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Zawody "Puchar Wiceprezesa" - Odra m. Brody 13.08.2017r - 6 miejsce

Ostatnia tura zawodów spinningowych o Mistrzostwo Okręgu, odbyła się nad odrą w m. Brody. Była to impreza o nazwie "Puchar Wiceprezesa ds sportu". Z przykrością stwierdzam, że wystartowało tylko 28 seniorów. Taka frekwencja jest moim zdaniem porażką i świadczy o nie najlepszym promowaniu i charakterze odbywania się imprez sportowych w moim okręgu PZW. Nie ma co się dziwić, że co roku jest gorzej. O tym jednak nie zamierzam pisać, bo kto jest chociaż trochę w temacie. To wie o co mi chodzi. Wracając do mojego startu w tej imprezie spinningowej... Pogoda była "w kratkę" ni to upał, ni to chłód. Momentami mocno wiało, a stan odry jednak umiarkowany. Wylosowałem główkę nr 10 czyli tzw. "elkę", na której łowiłem pierwsze 30 minut zawodów. Udało mi się zachęcić do wyjścia, do smużaka dwie przyzwoite rybki z czego jedna spadła mi po widowiskowym braniu, a druga odprowadziła tylko przynętę przy powierzchni. Moim zdaniem były to bolenie. Postanowiłem pójść jednak na sam koniec sektora, na bardzo atrakcyjne ostrogi przed kanałem Nietkowickim. Marsz trwał tam prawie godzinę, bo po drodze obłowiłem "na szybko" kilka atrakcyjnych miejscówek (bez wyników). Po dotarciu na miejsce zacząłem bardzo szczegółowo obławiać przelewy z nadzieją na jakiegoś klenia. Łowiłem głównie na wobler Horn firmy Hunter. Nie miałem absolutnie żadnego brania, a nawet nie zaobserwowałem, aby żerował boleń. Rzucałem jak w studnię. W akcie rezygnacji sięgnąłem po żółte "portki" firmy Mann's i zacząłem rzucać w klatce za okoniem. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu już w pierwszych rzutach wyjąłem okonia 23cm i mogłem podbudować się chociaż tym, że nie zakończę "na zero". Tylko to jedno branie pasiaka miałem. Za to przy samym warkoczu na tego samego paprocha zaciąłem coś konkretnego, co mi po chwili spadło z kija. Oczami wyobraźni widziałem szczupaka, który bardzo delikatnie był zacięty za samą wargę. Do końca zawodów zostało już około pół godziny, a ja zauważyłem dość podejrzane zachowanie drobnicy na odpływie przy samych kamieniach, jakieś dwa metry przed warkoczem. Coś najwyraźniej żerowało na "sieczce" (malutkim narybku). Chwyciłem po mój zestaw pod klenie i zacząłem rzucać wzdłuż ostrogi, moim kochanym "hornem 3,3cm", po którymś rzucie jak już wyciągałem przynętę z wody pod samą szczytówką... aż mi serce stanęło, bo za woblerkiem wyłonił się boleń, który zostawił tylko gejzer na powierzchni. Nie trafił... Kolejny rzut wykonałem już bez jakiekolwiek wiary, a tu nagle czuję jak coś "siadło" na moją delikatną wędkę pod klenie i bardzo szybko wybiera kolejne metry żyłki 0,14mm. Kilku minutowy emocjonujący hol i moglem pewnie podebrać okazałego bolenia. Sędzia stwierdził długość ryby 63,5cm. Byłem bardzo szczęśliwy, bo tym razem odra była dla mnie łaskawa. Liczyłem po cichu na wysoką lokatę. Ostatecznie zdobyłem 6 miejsce w tych zawodach i w końcu mogłem znaleźć się na pamiątkowym zdjęciu oraz oczywiście odebrać bon na zakupy w okolicznym sklepie wędkarskim. Mocno narobiłem się tego dnia z wędką i osiągnięty wynik zadowolił mnie. Wiadomo fajnie byłoby znaleźć się na podium, ale na to jeszcze może przyjdzie czas w tym sezonie... ;)
...
^6 miejsce - Puchar Wiceprezesa - Odra m. Brody 13.08.2017r
tabela z wynikami

piątek, 11 sierpnia 2017

Powrót do portu i przegrana walka z okazałą rybą...

Dnia 10.08.2017r znowu pojechałem pospinningować nocą do portu, ale tym razem od strony opaski. Nie byłem sam nad wodą i jeszcze dwie osoby wybrały się też na nocne spinningowanie. To jednak nie jest ważne, bo w ciemnościach przegrałem walkę z czymś na prawdę dużym. Prawdopodobnie był to olbrzymi sandacz... zresztą zobaczcie sami :)
...

czwartek, 3 sierpnia 2017

Nocny sandaczyk i boleń z ujścia portu Cigacice

Środek tygodnia, a ja z wieczora w porcie przy miejscowości Cigacice. O ile jak było jeszcze widno nie liczyłem na jakieś specjalne wyniki. To po zapadnięciu zmroku mogłem spodziewać się boleni i sandaczy, bo znam doskonale to łowisko i po prostu wiem jak i kiedy żerują tam ryby. Ten wypad wędkarski utwierdził mnie tylko w tym, że wiem o czym mówię. Nocą dało słyszeć się żerowanie ryb od strony napływu przy "cyplu".... To musiały być sandacze, albo bolenie. Łowiłem tradycyjnie na wobler Gloog model Nike. Oczywiście zabrałem ze sobą kamerę i dlatego zamiast rozpisywać się, zapraszam na krótki film z tego wypadu :)
...