wtorek, 30 maja 2017

Okręg PZW Zielona Góra - moje podsumowanie po wyborach 2017r

Cześć!!!
Przez całe życie jeżeli chodzi o wędkarstwo, to byłem głównie skupiony na tym jak złowić rybę, ale tym razem chcę podzielić się moimi przemyśleniami dotyczącymi tego jak funkcjonuje mój zielonogórski okręg PZW. Nie zamierzam spekulować i dawać ponieść się jakiejś swojej fantazji, a wszystko co napiszę poprzeć faktami. Nigdy nie interesowałem się tą "pseudopolityką", która rządzi w siedzibie okręgu PZW przy ulicy Głowackiego. Niestety za późno dotarło do mnie to, że osoby tam pracujące mają jednak wpływ na wiele rzeczy związanych z moim hobby. Wczoraj były wybory i "stara ekipa" zachowała stołki. Co jest dla mnie olbrzymim szokiem zważywszy na to, że wędkarze są coraz bardziej wściekli widząc co dzieję się nad wodami oraz wiedząc na co w dużym stopniu tak na prawdę idą nasze składki. W tym poście skupię większość informacji, które udało mi się zebrać z internetu oraz fakty dotyczące mnie bezpośrednio. Nie zamierzam z nikim wojować, a tylko przedstawić swój punkt widzenia jak najszerszej grupie wędkarzy, którym nie jest obojętne jak będą wyglądały nasze wody za parę lat oraz kto będzie rządził w PZW.
...

Pierwsze poważne wątpliwości, że w okręgu zasiadają kompetentne osoby, którym zależy na wędkarzach. Narodziły się w mojej głowie po jednym sezonie wędkarskim, podczas którego udało mi się zebrać bony z zawodów wędkarskich na kwotę około 1300zł, a które można było wydać tylko w jednym konkretnym sklepie (nazwy nie podam). Miałem wiele planów jaki sprzęt i akcesoria kupię za te bony. Niestety coraz częściej słyszałem od znajomych, że w tym sklepie jest problem jeżeli chodzi o płatności bonami. Mianowicie po wejściu do tego sklepu można było być zadowolonym z asortymentu, a ceny były nawet "normalne", więc powinno być wszystko OK. Problem zaczynał się, wtedy gdy z wybranym towarem podchodziło się do kasy i informowało sprzedawcę, o chęci płatności bonami wygranymi na zawodach wędkarskich. Wtedy dostawało się informacje, że ceny na sklepie są cenami "promocyjnymi", a płatność bonami nie dotyczy towarów w promocji. Oczywiście ta promocja to była ściema i ceny były normalne, a nawet wyższe niż w konkurencyjnych sklepach. Przykładowo kołowrotek na sklepie kosztował 200zł (cena jak wszędzie), a jak płaciło się bonami to ten sam kołowrotek robił się najdroższy w Polsce i kosztował powiedzmy 300zł. Założę się, że skargi od wędkarzy na takie postępowanie docierały do okręgu, a pomimo tego nikt z tam pracujących osób nie zdecydował się zająć jakiegoś stanowiska. Zostaliśmy olani i tyle... Może i drobna sprawa, bo dotyczyła tylko garstki osób, ale jednak była dość bulwersująca i wtedy powinny być jakieś konkretne działania ze strony okręgu.
...
Czara goryczy i puszczenie moich nerwów nastąpiło jednak dopiero w 2017r, a konkretnie dnia 15.05.2017r, gdy zadzwonił do mnie kolega, który poinformował mnie o tym, że dzwonił do niego prezes Kamiński z zapytaniem czy chce jechać na zawody międzynarodowe na Litwę. Kumpel zajął drugie miejsce w klasyfikacjach zeszłorocznych, a ja zwyciężyłem zarówno w walce o Mistrzostwo Okręgu oraz zająłem pierwsze miejsce w klasyfikacji Grand Prix, więc naturalną koleją rzeczy powinienem być zaproszony w pierwszej kolejności. Jednak nie stało się tak, co skłoniło mnie do zatelefonowania do ów prezesa i grzecznego zapytania się o co chodzi. Wtedy nie podejrzewałem, że ten telefon wywoła taką burzę i wściekłość u mnie oraz zniszczy resztki wiary w to, że w okręgu pracują ludzie, którym zależy na tym, aby wędkarstwo rozwijało się, a sport wędkarski był w duchu fair play. Wracając do mojej rozmowy z prezesem... mocno na początki zdziwił się, że mam jego nr telefonu i dość niechętnie chciał kontynuować rozmowę ze mną. Jednak udało mi się sprowokować go, aby jednak powiedział mi jasno dlaczego zostałem pominięty z tymi zawodami. Wtedy podejrzewam, że obudziła się w nim też chęć pokazania jaką jest szychą w okręgu i tego, że wszystko może. Wyjawił mi w bardzo gburowaty, chamski i bezczelny sposób, że jak byliśmy 3 lata temu na zawodach w Toruniu (2014r). Widział, że chodzę w obdartych ciuchach, że jestem nieogolony i ogólnie, że w jego oczach jestem "fleja". Jasno też powiedział, że go wcale nie obchodzą moje wyniki i nie zaryzykuje pokazania się ze mną już na jakichkolwiek zawodach. Nasza rozmowa była na prawdę burzliwa i od dawna nie spotkałem się z tego typu chamstwem. Podejrzewam, że jakby rozmowa była w 4 oczy to nie byłby taki odważny, bo mógłby nawet zdrowo oberwać od kogoś kto nie potrafi trzymać nerwów na wodzy. U czytelnika w tej chwili mogłaby narodzić się myśl, że "może prezes miał rację i ten Zagdański to fleja", co mnie wcale nie dziwi i potrafię zrozumieć. Tylko, że jak prezes publicznie starał się wyjaśnić tą sprawę i bronić się najpierw na zawodach, które były w Łagowie (nie startowałem tam) i wspomniał także o tym, że wyróżniałem się z ubiorem i pominął wiele faktów, które mogłem obalić gdybym tam był... Nie podejrzewał wtedy m.in. tego, że mam zdjęcia z tej imprezy, i że będę z wielkimi nadziejami czekał na naszą konfrontacje przed zawodami 28maja, które były w miejscowości Przewóz. Prezes na tej imprezie przemawiał jako pierwszy i starał się ratować siebie jak tylko mógł. Zabawne było dla mnie to jak wspomniał, że posiadane przeze mnie zdjęcia zostały zrobione po tym jak mnie upominano (kłamstwo). Średnio się takimi bredniami przejmowałem, bo wiedziałem, że wystarczy abym doszedł do głosu, a prezesowi zrobi się co najmniej głupio. Na samym początku musiałem zebranych zawodników poinformować, że zawody w Toruniu były 3 lata temu (prezes nie wspomniał), i że w ciągu tych kilku lat nikt mnie nie poinformował, że były jakieś obiekcje do mojego zachowania i prezencji tam. Nie zebrała się też żadna komisja, która mogłaby mnie np. ukarać jakbym faktycznie okręg źle reprezentował. Była kompletna cisza przez te lata. Co więcej w 2016r okręg wyrobił mi bez żadnych zastrzeżeń legitymację sportową i pozwolił reprezentować na Mistrzostwach Polski w wędkarstwie spinningowym. Najwyraźniej prezes przegapił to, a nikt inny w okręgu nie wiedział o jego urojeniach. Wracając do zdjęć z Torunia, mam też fotkę z samego rozpoczęcia imprezy czyli przemarszu. Kamiński mówiąc o tym, że wyróżniałem się ubiorem w stosunku do reszty drużyny, oczywiście zapomniał wspomnieć o tym, że nie dostałem kompletu odzieży, bo nie było z firmy 4F mojego rozmiaru. Spodni nie dostałem, a koszulki były za ciasne. Mocno zbłaźnił się też wspominając o tym, że poszedłem wieczorem na miasto. Byłem nie jedyną osobą, która opuściła wieczorem hotel z naszej drużyny. Jako pełnoletni nie powinienem pytać się nikogo o zgodę. Jak udało mi się obnażyć pełnie zakłamania i hipokryzji ze strony prezesa. Musiał on zmierzyć się z falą krytyki ze strony zgromadzonych zawodników oraz przyjąć do wiadomości fakt, że wyrobili sobie już jasne zdanie o jego osobie. Zdziwiłbym się jakby pokazywał się jeszcze na zawodach po tym naszej wymianie argumentów w Przewozie. Jest jeszcze jeden dość przykry wątek w tej sprawie. Na imprezie wędkarskiej w Toruniu było dwóch spinningistów. Ja i znajomy Grzegorz, z którym utrzymywałem dobre kontakty i nigdy nie miałem żadnych sprzeczek. Z Grzesiem wielokrotnie rozmawiałem, nawet w tym roku przez telefon co nazywał mnie "przyjacielem" i pytał się o rozmieszczenie sektorów na zawodach w Przewozie. Niestety okazało się, że obrabiał mi tyłek u prezesa i wymyślił, że robiłem jakiś "syw" w pokoju. Może jest taki dwulicowy, a może np. przeszkadzało mu to, że powiesiłem spodnie na oparciu od krzesła. Nie mam pojęcia o co mu chodziło i co chciał osiągnąć przez takie zachowanie. Wiem tylko tyle, że po moim dochodzeniu i kilku rozmowach z osobami, które go znają. Powinienem jednak mu tak nie ufać i jednak podejść z dystansem. Po tych trzech latach może sobie gadać co chce, a ja i tak wiem, że każdy ma swój rozum. HEHE ja bym nie wpadł nawet na taki pomysł, aby donosić prezesowi, że kolega z pokoju wyszedł wieczorem na miasto i wrócił późno. Niech każdy czytający ten post sam wyrobi sobie zdanie jak nazwać można taką osobę? Wiedziałem, że nie wygram tej walki, bo prezes jest "nietykalny", a wynika to z charakteru organizacji jaką jest PZW. Chciałem tylko nagłośnić tą sprawę najbardziej jak się da. Posłużyłem się w tym celu portalami społecznościowymi, a w ostatnim etapie został nawet napisany artykuł w lokalnej gazecie, a Ja znalazłem się na głównej stronie. Mam nadzieję, że już nigdy taka sytuacja nie powtórzy się nikomu, a jakby ktoś chciał jeszcze kiedyś zawodnika potraktować tak jak mnie. To musi liczyć się z tym, że tworzymy ogromną społeczność i PZW TO MY, a nie jacyś działacze, prezesi lub dyrektorzy. Poniżej zamieszczam zdjęcia z zawodów w Toruniu, aby każdy mógł ocenić jaka "fleja" ze mnie.
....
...
Jeżeli natomiast chodzi o wybory. To sporo "szamba" wypłynęło do sieci, którym podzielę się z moimi czytelnikami. Zgromadzone materiały pochodzą głównie z strony na portalu społecznościowym Facebook, o nazwie "Pzw Zielona Góra - Uczciwe wybory". Z Facebook'a mogą z czasem te materiały zniknąć, a na moim blogu zostaną na zawsze. Zaznaczam jeszcze raz, że tylko udostępniam to co było i tak publicznie udostępnione na wcześniej wspomnianej stronie.

1. Post z dnia 17 czerwca 2017r, w którym dowiadujemy się fajnej ciekawostki o prezesie, a mianowicie o tym, że ponoć "pomagał" firmie swojego syna. Dając jej zlecenia, które były wykonywane z związkowych pieniędzy. I taka osoba potrafiła nazywać mnie fleją? :)
Treść postu:
"Oto "rodzinne" zarządzanie Okręgiem PZW w Zielonej Górze.
Prezes Mirosław Kamiński zleca wykonywanie usług agencji reklamowej należącej do swojego syna. Bez konkursów, bez przetargów, bez żadnego pytania. Pieniądze wędkarzy płyną do kieszeni rodziny Kamińskiego.
Oczywiście jest o tym cisza, bo to niewygodne info. Ale na zjeździe będzie musiał się z tego wytłumaczyć. A dyrektor Raunke niech odpowie za to wyciąganie kasy przez prezesa i ukrywanie tego faktu.
Oto dowód, faktura na ponad 1000 zł wystawiona przez firmę Krzysztofa Kamińskiego."
.
Faktura dołączona do postu
...
Natomiast dnia 19 czerwca zostaje upubliczniony kolejny post dotyczący prezesa Kamińskiego i firmy jego syna...
...sami oceńcie.
Post z facebook.com
...
2. Kolejny dość ciekawy post...

3. Szkoda, że wczorajsze wybory zakończyły się klapą...
4. Post z 19 czerwca pozwolę sobie zacytować...
"
Pytanie: czy wiecie ilu ludzi spośród tych, którzy byli we władzach PZW gdy zginęły 3 mln zł jest w nich do dziś?
Zdziwicie się, gdy usłyszycie prawdę. A prawda ta będzie gwoździem do trumny dla wszystkich, którzy mają na sumieniu mienie związku i wędkarzy.
Gdy w 2011 odbył się nadzwyczajny zjazd Okręgu PZW Zielona Góra uknuto plan, aby nic nie wydostało się na zewnątrz. W gronie decyzyjnym mieli pozostać ludzie, którzy byli w nim od wielu lat. Wyrzucono jedynie prezesa i dyrektora biura. Nowym został Wojciech Raunke, który w 2004 roku, w dziwnych okolicznościach musiał odejść z policji.
Przypomnijmy, że Raunke był przez wiele lat zastępcą Sylwii B., która jako gówna księgowa, podobno sama wyprowadziła 3 mln zł. Szczęśliwym trafem Raunke wpadł na trop afery i wszystko poukładał. Ciekawe, że razem z panią B. „poukładał” tez niektórych działaczy. Ale o tym napiszemy w innym poście…
Oto ludzie, którzy tkwią na stołkach mimo upływu lat i… pieniędzy:

* MIROSŁAW KAMIŃSKI, był wiceprezesem zarządu, gdy okazało się, że kasa zniknęła z kont okręgu. Funkcjonował w zarządzie przez wiele lat. Czy człowiek, który ze swoich rąk nie zmył winy za te kradzież powinien dalej być szefem tak potężnej organizacji?
* ZDZISŁAW KOWALSKI, wieloletni członek zarządu okręgu PZW w Zielonej Górze. Mówi się o nim: bierny, mierny, ale wierny. Wierny tym, którzy byli najbliżej decyzyjności w PZW gdy ginęła kasa. Szkoda, że w porę się nie zorientował, co koledzy przygotowują i w co go wpakowali. Podobno na zjeździe ma zostać wysunięty jako kandydat na funkcje prezesa, gdy Kamiński zostanie wywieziony na taczkach.
HENRYK JATCZAK, odpowiadał przez długi czas za majątek okręgu
A oprócz tego:
* Zdzisław Horochowski
* Edmund Weber
* Eugeniusz Zankowicz
* Robert Jędrysiak
Dodatkowo szefem komisji rewizyjnej był wówczas Jan Kanduła. A kto jest dziś jej przewodniczącym???
Oczywiście Jan Kanduła. Gratulujemy działaczy…"
CZYTAJĄC TAKIE RZECZY AŻ ŻAŁUJĘ, ŻE OPŁACAM KARTĘ WĘDKARSKĄ...

5. Autor na tej stronie z każdym nowym postem posuwał się dalej...
 6. kosze z jedzeniem??
 
 7. Post z 21 czerwca dotyczący pozwoleń.
"
ZEZWOLENIA DLA KOLESI!
Dotarliśmy do kolejnych szokujących informacji. Oto uchwała, która uszczupla dochody okręgu o 7 tys. zł.
Na posiedzeniu zarządu okręgu podjęto uchwałę o przekazaniu 50 zezwoleń dla kolegów pana prezesa Kamińskiego z okręgu PZW w Poznaniu.
Rodzi się więc pytanie: dlaczego mamy sponsorować kolegów z Poznania. Dlaczego za pieniądze zielonogórskich wędkarzy Kamiński opłaca składki kolegom z Poznania. Co z tego ma nasz okręg? Co z tego mają wędkarze? I najważniejsze… Co z tego ma Kamiński…?
Sami państwo oceńcie."


8. 22 czerwca i kolejne rewelacje...
"
GDY ZNIKNĘŁY TRZY MILIONY…,
CZYLI POWTÓRKA Z HISTORII…
Szanowni Państwo
Długo zastanawialiśmy się czy opublikować ten kompromitujący dla obecnych władz PZW materiał.
Stwierdziliśmy jednak, że wędkarze maja prawo do pełnej informacji na temat tego jaką ewolucje przeszedł okręgu od 2010 roku i kto stoi za tak fatalnymi zmianami, a raczej ich brakiem. Bo ludzie, którzy zostali skompromitowani i pozwolili na kradzież 3 milionów złotych do dzisiaj zasiadają w zarządzie i szefują komisji rewizyjnej. Co ciekawe, jeden z pracowników biura zaczął pracę w biurze w 2004 roku. Gdy kradzież wyszła na jaw, stwierdzono, że od tego momentu rozpoczęły się kradzieże. Przypadek? My w to nie wierzymy. Tym bardziej, że osoba ta już wcześniej była z zainteresowaniu prokuratury i w tajemniczych okolicznościach odeszła z szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości, by pracować w biurze PZW.
Oto treść pisma, które otrzymaliśmy od jednego z działaczy wędkarskich. Zapraszamy do uważnej lektury i wyciągnięcia wniosków.
Pismo odnosi się co prawda sytuacji która miała miejsce po odkryciu kradzieży, ale płynące z niego wnioski są nawet dziś bardzo aktualne.
Ludziom o słabych nerwach zdecydowanie odradzamy zapoznawania się z treścią pisma, mającą ogromne znaczenie dowodowe."
9.Kontynuacja wcześniejszego posta


.
10. Historia pewnych odejść...
.
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,
Bardzo zainteresowały mnie materiały upubliczniane na tamtej stronie i przy założeniu, że to może być tylko wierzchołek góry lodowej. W mojej ocenie ktoś niezależny powinien wnikliwie przeanalizować działania władz okręgu. Pewnie to nigdy nie nastąpi zważywszy na wynik wczorajszych wyborów i fakt wybrania na kolejną kadencję pana Kamińskiego... 

p.s. zachęcam do komentowania tego postu oraz do ewentualnego udostępniania

niedziela, 28 maja 2017

Zawody spinningowe "Puchar Odry 2017" m. Przewóz 28.05.2017r

Pierwsze zawody zaliczane do Mistrzostw Okręgu w 2017r odbyły się nad odrą w m. Przewóz. Wystartowało TYLKO 36 zawodników w tym 3 juniorów. Bardzo zasmucił mnie fakt tak niskiej frekwencji, który tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że sport wędkarski w moim okręgu umiera jeżeli chodzi o kategorię spinningową. Złożyło się na to wiele czynników, które są często związane bezpośrednio z funkcjonowaniem władz w okręgu. Wspomnę np. o tym, że podczas rozpoczęcia imprezy poinformowano zawodników, że na terenie naszych zawodów odbywają się inne zawody kołowe (buehehe), które dostały pozwolenie od okręgu. Szkoda mi osób, które na tak ważnej imprezie były zmuszone pierwsze 30minut łowić na główce, na której już wcześniej ktoś był i miał zarzucone wędki. Jak aż takie komedie potrafią dziać się na zawodach mistrzowskich to nie ma co dziwić się, że coraz mniej osób w nich startuje. Wracając do mojego startu. To byłem nastawiony na dość selektywne łowienie, bo nastawiłem się głównie na bolenie. Upatrzyłem sobie główki w pobliżu "kleniczek" i nieprzerwanie obławiałem je przez 6godzin. Koło godziny 12 zaobserwowałem żerowanie bolka na sąsiedniej ostrodze. Natychmiast tam poszedłem i w ciągu 10 minut udało mi się złowić tego bolenia na wobler OLEIX, w którym dzień wcześniej wkleiłem własnoręcznie zrobiony ster. Ryba miała długości 60cm i jak na razie wcale mnie nie ratowała, ponieważ wiedziałem, że aby liczyć się na tych zawodach muszę złowić chociaż jeszcze jednego bolenia. Do końca zawodów łowiąc w niebywałym skupieniu udało mi się wypracować branie jeszcze jednego bolka, który spadł mi zaraz po braniu oraz branie bolenia pod samymi nogami podczas wyciągania z wody kleniowego woblerka. Widziałem jak nie trafił czysto w przynętę i tylko pomachał mi ogonem na do widzenia... Zakończyłem, więc tylko z tym jednym boleniem, który dał mi ostatecznie 10 miejsce. Nie tracę jednak jeszcze nadziei na dobre miejsce w Mistrzostwach Okręgu i Grand Prix, bo odra to takie łowisko, które potrafi nawet najlepszych pokonać i jeszcze może wszystko pozmieniać się w klasyfikacjach :)
Wspomnę jeszcze o wysokim 2 miejscu mojego brata, któremu udało się złowić aż 3 bolenie.
...
Najlepsza 6-stka na zawodach "Puchar Odry 2017"


sobota, 27 maja 2017

Chwilowy wypad do Cigacic, aby ustawić wobler Oleix

Wczoraj wyleciał mi ster od woblera firmy OLEIX, a dziś dorobiłem nowy ster i wkleiłem, a że jutro mam zawody wędkarskie. To pojechałem na chwilę z wieczora nad odrę koło portu w m. Cigacice, aby ustawić tą przynętę. Okazało się, że wobler bardzo fajnie pracuje z nowym sterem i co ciekawe udało mi się złowić dwa nieduże bolenie na niego. Niestety nie wziąłem ze sobą kamery, aby porobić zdjęcia, a telefon mam tak starego typu, że fotki wychodzą tragicznej jakości. Już jutro pierwsze zawody zaliczane do Mistrzostw Okręgu...

piątek, 26 maja 2017

Chwila z wieczora na odrze koło promu w Pomorsku i jeden boleń

Trzy godziny łowienia na ostrogach powyżej przeprawy promowej w m. Pomorsko przyniosły mi tylko jednego okonka i bolenia, który połasił się na wobler firmy OLEIX. Strasznie komary gryzły i z samego wieczora byłem jedynym wędkarzem, bo reszta chyba uciekła przed tym latającym cholerstwem. Wypad był bardzo spontaniczny i miał na celu sprawdzenie jeszcze raz sytuacji nad wodą przed zbliżającymi się zawodami. Zawsze lepsze to niż siedzieć w domu... podczas łowienia niestety wypadł mi ster od mojego ulubionego woblerka...
...

czwartek, 25 maja 2017

Łowienie poniżej przeprawy promowej w Brodach - 3 bolenie, klenik i szczupaczek - test woblera OLEIX

Dzień 25 maja 2017r spędziłem na spinningowaniu, nad moją kochaną odrą. Byłem po nocnej zmianie w pracy, dlatego możliwe, że z powodu zaspania, przynętę nie zawsze dobrze prowadziłem. Ostatnio zakupiłem wobler firmy OLEIX "mini bleak", który tego dnia miał być dokładnie przetestowany. Pogoda z rana była idealna, a z każdą kolejną godziną coraz mocniej wiało. Co za tym idzie łowienie na male przynęty było mocno utrudnione. Łowiłem 7 godzin i udało mi się "wypracować" 3 bolki, klenika i szczupaczka. Wspomniany wobler okazał się bardzo skuteczny i na stałe zawita do pudełka z moimi przynętami. Nadal nie chcą brać na odrze klenie, a nie mam pojęcia dlaczego. Przelewy są puste...
...

niedziela, 21 maja 2017

Trenning przed zawodami 28 maja 2017r. nad odrą w m. Przewóz.

Niedziela 21 maja 2017r i ostatni dzień treningów przed zbliżającymi się pierwszymi zawodami spinningowymi, zaliczanymi do Mistrzostw Okręgu Zielonogórskiego. Pojechałem tam, aby namierzyć potencjalnie najlepsze miejscówki, ale niestety zbyt wiele z tego wypadu nie wynikło, bo stan odry bardzo szybko zmienia się, a tego dnia tak mocno wiało, że nie było możliwości, aby łowić na małe kleniowe przynęty. Ten odcinek odry znam od dziecka i właśnie dlatego jestem dość złego przeczucia jeżeli chodzi o wyniki na tych zawodach. Planuję postawić wszystko na jedną kartę i nie bawić się z jakimiś "okonkami". Postawiłem sobie za cel, złowienie dwóch wymiarowych boleni i dopiero taki wynik może mnie satysfakcjonować. Zawody tego typu rządzą się jednak swoimi prawami i dlatego dopuszczam także możliwość zejścia z nad wody "o kiju". Relacja z tego wydarzenia będzie zamieszczona oczywiście na moim blogu. Nakręciłem krótki materiał wideo z tego dnia. Udało mi się złowić dość fajnego bolenia o długości 65cm oraz niewymiarowe rybki. Miałem bardzo pechową sytuację, bo na kleniowym zestawie uwiesiła się jakaś duża ryba i urwała mi żyłkę.
...

czwartek, 18 maja 2017

Odrzańskie majowe bolenie z odry w m. Pomorsko.

Korzystając z wolnego czasu wyruszyłem zapolować na odrzańskie bolenie nad odrę, w dół od przeprawy promowej w m. Pomorsko. Ryby żerowały bardzo słabo i rzadko widziałem ataki przy powierzchni. W pierwszych rzutach złowiłem małego bolenia, a aby doczekać się drugiej ryby minęło sporo czasu i tak z 2km spaceru, bo postanowiłem ominąć głębsze ostrogi i pójść na płytszy zakręt. Łowiłem bardzo aktywnie i starałem się nie być w jednym miejscu dłużej niż 15 minut. Moje przypuszczenia okazały się trafne i doczekałem się fajnego bolenia, który wziął na ów płytszych główkach. Pod sam koniec łowienia mocno mi ciśnienie podskoczyło, co było spowodowane braniem rapy pod samymi nogami. Niestety ryby nie zaciąłem. Zaobserwowałem ciekawe zjawisko. Mianowicie bolki zaczynały wykazywać coraz większą aktywność im bliżej południa. Z rana nic się nie działo, a z każdą późniejszą godziną ataki ryb na stada uklei, zdawały się być częstsze i bardziej regularne. Na YT zamieściłem krótką relację wideo z tego dnia.
...

wtorek, 16 maja 2017

Bolenie z odry w m. brody - 2 ryby

Po łowieniu na odrze niedaleko miejscowości Brody w woj. Lubuskim, odczuwam duży niedosyt, bo złowiłem tylko dwie ryby. Co nie jest chyba złym wynikiem, zważywszy na to, że nad wodą byłem tylko około 2,5 godziny. Jestem przekonany, że gdybym został trochę dłużej, mógłbym zdecydowanie polepszyć ten wynik. Nie ma co za bardzo rozpisywać się w tym poście na moim blogu wędkarskim, skoro dość dokładnie został pokazany ten wypad wędkarski na załączonym filmie. Jeżeli chodzi o przynęty to wyraźnie widać, że w 99% łowię na dwa modele: siek-m siga i hunter bolt. Jak na razie wystarczają mi te woblery boleniowe.
...

niedziela, 14 maja 2017

Boleniowa sobota na odrze w Nowej Soli - 6 boleni w 6 godzin łowienia

Nocka w pracy, a po niej, wypad wędkarski nad odrę. Mocno zaspany i wymęczony, zaplanowałem złowić sobie kilka boleni. Nadal mam w pamięci paskudnie rozegrane zawody z 1 maja. Co dawało mi więcej motywacji, aby pospinningować na tej rzece, której stan opadł już na tyle, aby łowienie wyglądało w miarę normalnie. Kilkukilometrowy spacer nad odrę, a po dojściu na łowisko i poobserwowaniu go przez chwile. Wiedziałem, że złowię jakieś bolenie zanim nawet rozłożyłem wędkę. Drobnica oczkowała przy powierzchni i była co jakiś czas nękana atakami wygłodniałych rap. Takie warunki nad wodą to ja lubię :) Wziąłem ze sobą kamerę, a filmik z tego łowienia zamieściłem na YT. Zapraszam do oglądania oraz zachęcam do komentowania i subskrybowania mojego kanału na tej stronie.
...
Łowiłem na wprost miasta Nowa Sól
Relacja wideo z łowienia

poniedziałek, 1 maja 2017

XIII Puchar Ziemi Lubuskiej - zawody spinningowe - Odra Cigacice 1.05.2017r - Wysoka woda

Tradycyjnie jak co roku wielu znakomitych spinningistów wzięło udział w dość prestiżowych zawodach spinningowych "Puchar Ziemi Lubuskiej". Impreza odbyła się 1maja 2017r nad odrą niedaleko miejscowości Cigacice. Ja z dużymi nadziejami liczyłem na dobry wynik, bo jednak jeżeli chodzi o majowe bolenie uważam się za osobę dobrze rozeznaną w temacie. W zawodach wystartowało 51 osób (w tym 4 juniorów). Mina bardzo szybko mi zbrzydła jak zobaczyłem stan wody... Odra wylała na łąki, co za tym idzie można było zapomnieć o łowieniu z ostróg, a aby dostać się do łowiska trzeba było brodzić. Na szczęście zabrałem ze sobą spodniobuty. Jednak aby było tego nie za mało, w wodzie płynęło dużo różnej maści "syfu", który czepiał się co chwile żyłki i przynęty, co skutecznie utrudniało łowienie. Istną "wisienką na torcie" był porywisty wiatr taki, że przynęta potrafiła "wracać w locie". No cóż przynajmniej warunki dla wszystkich "równe". W zawodach wędkarskich startuję od wielu lat i muszę wspomnieć o jeszcze jednej ciekawostce dotyczącej ów imprezy. Nigdy nie dopuszczano do łowienia portu w m. Cigacice, więc ja nie zabrałem ze sobą żadnych okoniowych gumek, bo w odrzańskich warunkach lepiej nastawiać się na rapy. Na odprawie poinformowano, że MOŻNA ŁOWIĆ W PORCIE! Mocno się wkurzyłem tą informacją, bo najwyraźniej organizator może sobie wszystko ustalać na odprawie. Jakbym wiedział, że tak sobie wymyślą, to zabrałbym jakieś okoniowe paprochy i przez 7 godzin próbował złowić jakiegoś okonka wiedząc, że na odrze z rybami będzie "loteria" w tak ekstremalnych warunkach. Najważniejsze jednak jest to, że w mojej ocenie i wielu innych zawodników. Zawody takiej rangi nie powinny się odbywać na tak wysokiej wodzie i organizator w dobie internetu mógł sprawdzać stany wody na poszczególnych odcinkach rzeki i z odpowiednim wyprzedzeniem umieścić komunikat, że ta impreza odbędzie się na wodzie rezerwowej czyli Obrzycy. Wspomnę jeszcze o tym, że brodzenie w takich warunkach potrafi być bardzo niebezpieczne. Mocno zasmucił mnie fakt takiego podejścia, niektórych osób do formy odbywania się zawodów okręgowych zaliczanych do GP. Reasumując: stan wody nie ważny, miejsca dopuszczenia do łowienia wg swojego uznania, świadomość tego, że zdecydowana większość osób zejdzie o kiju też mało ważne... Ważne, że kasa się zgadzała z wpisowego i można było w papierkach napisać, że te zawody odbyły się.
...
Dobra dosyć narzekania i trzeba łowić... W pierwszych minutach zawodów udaje mi się jakimś niebywałym fartem przechytrzyć bolka, któremu do wymiaru brakuje 2cm. Właśnie tyle mi zabrakło do tego, aby zejść z wody z rybą i zdobyć dużo punktów do klasyfikacji Grand Prix. Ostatecznie do końca łowienia nie miałem już żadnego brania. Celowo użyłem słowa "łowienia", a nie "zawodów", gdyż pierwszy raz w życiu będąc na zero na zawodach spinningowych... zdecydowałem się zrezygnować i oddać kartę startową przed czasem, i wrócić do domu nie czekając nawet na oficjalne wyniki. Po prostu nie miałem już żadnej nadziei na jakąś rybę, a nie warto denerwować się. Może na następnych zawodach pójdzie lepiej. Na zakończenie wspomnę o tym, że na tak dużą liczbę zawodników tylko 12 osób coś złowiło (ostatnie 4 osoby miały po okonku z portu, a reszta bolenie). Bardzo gratuluję właśnie tym wybrańcom losu, bo popisali się na prawdę wysokimi umiejętnościami i determinacją, której mi zabrakło. A całej reszcie i sobie współczuję, że musieliśmy w tak paskudnej atmosferze spinningować. Po tak fatalnym dla mnie rozpoczęciu sezonu jedyne co mi zostaje na kolejnych zawodach... to postawić wszystko na jedną kartę i nie rozdrabniać się w zdobywanie jakiś małych punktów, albo ryb, albo nic... :)
...
Najlepsi z najlepszych tego dnia :)
Tabela z wynikami mówi najwięcej :)
Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z nad wody, które pokazują dosadnie jak wyglądała "sytuacja" tego dnia :)
...
Hehe jedyna moja ryba...