środa, 27 lipca 2016

XXII Puchar Lata Odra m. Cigacice 24.07.2016r - 2 miejsce!!! Moja relacja.

We wcześniejszym poście tego bloga wędkarskiego. Napisałem ogólnie jak i na co zamierzam łowić na zbliżających się zawodach spinningowych. Teraz pora na podsumowanie tej imprezy wędkarskiej, która odbyła się w zeszłą niedzielę nad Odrą w m. Cigacice. Przypominam, że te zawody były trzecią imprezą zaliczaną do Grand Prix Okręgu zielonogórskiego i drugą zaliczaną do Mistrzostw Okręgu. Z powodu kapryśnej pogody i wysokiego stanu Odry, wystartowało "tylko" 36 zawodników w kategorii senior. Ten odcinek odry znam doskonale i wiedziałem dlatego gdzie przy takim stanie wody są najlepsze miejscówki, ale nie liczyłem zbytnio, że uda mi się trafić tam na wolne stanowiska. Największe nadzieje miałem w losowaniu główek i tym, że ślepy fart będzie mi sprzyjał. Oczywiście jak wspomniałem we wcześniejszym poście. Byłem po nocce w pracy i ponad dobie bez snu w momencie rozpoczęcia zawodów. Czułem bardzo duże zmęczenie i senność. Dlatego jakieś "wyścigi" i częste zmiany stanowiska nie wchodziły w grę (po cholerę wypiłem jeszcze piwo w miejscu zbiórki). Jako zawodnik byłem zdecydowany, że zapoluję tylko na bolenie i klenie, które na tym bardzo przełowionym odrzańskim odcinku, są chyba względnie pewną zdobyczą.
...
O takie puchary toczyła się walka i oczywiście, o nagrody rzeczowe i bony na zakupy w sklepie wędkarskim.
Wylosowałem główkę nr 31. Czyli musiałem iść w dół rzeki w kierunku płytszego zakrętu. Gdzie przy normalnym stanie wody są bardzo dobre miejsca na klenie i bolenie. Bardzo mi los sprzyjał w losowaniu. Jak dotarłem po dłuższym spacerku na "moją" ostrogę. Z wielką radością stwierdziłem, że jest bardzo fajna i przyjemna do obławiania przy tak wysokiej wodzie. Szeroki przelew głęboki na napływie i przechodzący w płyciznę z zalanym zielskiem przy samym rancie. Na napływie przy trawie spławiały się drobne rybki, które były co jakiś czas atakowane przez prawdopodobnie jakieś okonki. Miałem jeszcze 10 minut do rozpoczęcia łowienia, więc cicho zakradłem się od strony napływu tak, aby mieć możliwość wykonywania rzutów na przelew i przytrzymywania nad nim przynęty. Siedząc w trawie i obserwując uważnie wodę. Stwierdziłem, że najwyraźniej jakieś ryby stoją na przelewie i czasami wpływają pod prąd od strony odpływu. Hmmm dobrze się zapowiada... Dało się słyszeć wystrzał w oddali. Oznajmiający to, że można rozpocząć łowienie. Rozpocząłem spinningować od delikatniejszego zestawu, na którym miałem zapiętego małego "smużaka". Kilka kontrolnych rzutów na napływ i nic. Później rzuty w poprzek nurtu i sprowadzanie przynęty nad płytsze miejsce przelewu. Tak jak myślałem!!! Żuczek smuży nad przelewem, a zanim widać jak woda się podnosi i zaraz duża ryba się na niego skusi. No i coś jest nie tak... Kocioł na wodzie i chwilowy opór na wędce, ale ryba nie zapięła się!!! Aż mi serce zabiło mocniej i w nogach zrobiło się miękko, bo na takich zawodach nie ma miejsca na błędy, a "na zerwane nie gramy". Moje nerwy jeszcze kilka razy były wystawione na próbę, bo taka sytuacja powtórzyła się w ciągu pierwszych 30 minut łowienia. Jeszcze kilka razy. Ryby były najwyraźniej diabelnie ostrożne tego dnia i nawet do mikro przynęty podchodziły z dużym dystansem. Widziałem jak duże klenie wypływały do mojej smużącej przynęty, aby tylko "popatrzeć" na nią i zawrócić. Jeden nawet dość mocno chlapnął za i tym chyba spłoszył resztę stada, bo brania ustały. Drugi sygnał już był, więc mogłem zmienić główkę, ale postawiłem jednak twardo zostać na wylosowanej główce wierząc, że nawet jak teraz brania ucichły. To ryby niebawem wrócą i uda mi się coś złowić. Łowiliśmy od 8 godziny do 15 godziny. Koło 10 zobaczyłem, że jakieś duże ryby krążą po przelewie. Były to bolenie, więc ustawiłem się przy samym odpływie i zacząłem łowić na boleniowe woblery w poprzek nurtu na przelewie i w warkoczu. Widziałem jak kolejna ryba wpłynęła i ustawiła się na samym rancie jakieś 4m od miejsca gdzie stałem. Boleniowy wobler od firmy "hunter", poleciał daleko w nurt i został w "ekspresowym" tempie poprowadzony tak, aby minąć bolenia o jakieś pół metra. No i trafiłem w dziesiątkę, bo boleń z wielkim impetem zaatakował moją przynętę dosłownie metr od brzegu. Na tak krótkim odcinku żyłki było to bardzo emocjonujące przeżycie. Szybki, ale nie nerwowy hol i mam już piękną rapę, którą szybko wpakowałem do siatki i zacząłem nawoływać sędziego, aby przyszedł mi zmierzyć rybę. Sędzie zmierzył rybę i wpisał w mojej karcie startowej długość 67,2cm. Szybka fotka z bolkiem i delikatnie wypuściłem go z powrotem do wody. Kamień z serca spadł, bo tak duży boleń rokował mi wysoką pozycję. Choć nie zamierzałem odpuścić, bo jeszcze wiele godzin łowienia zostało i trzeba walczyć do końca, aby złowić jeszcze coś.
...
Piękna rapa, która dała mi wysokie miejsce w zawodach.
Główka nr 31 okazała się szczęśliwa i byłem już ostatecznie zdecydowany, że zostaje na niej do prawie końca zawodów. Koło południa udało mi się zaciekawić innego bolenia, który niestety tylko odprowadził  woblera do samego brzegu. Obrałem taktykę, że spróbuję kilka punkcików dozbierać jakimś kleniem. Na "żuczka" miałem kilka wyjść ciągle bez ryby na brzegu. Popróbowałem na tradycyjne obrotówki i woblerki troszkę głębiej schodzące i tylko jeden malutki okonek połasił się na nie. Oczy mi się już same zamykały i strasznie głowa zaczynała boleć. Organizm domagał się snu, a ja zawzięcie łowiłem dalej. Warto wspomnieć jest o tym też, że pogoda była w kratkę i raz wychodziło słońce, aby po chwili mogły nadciągnąć chmury z deszczem. Ważne, że nie wiało i można było wygodnie wykonywać rzuty małymi przynętami. Podzwoniłem do znajomych co też byli na tych zawodach, aby zasięgnąć info o wynikach. Z tych rozmów wiedziałem, że na razie prawdopodobnie jestem drugi. Za kolegą, który miał trzy stykowe bolenie i minimalnie mnie wyprzedzał w punktacji. No to trzeba walczyć i jedną rybkę jakąkolwiek złowić. Przepływała akurat motorówka pod prąd i zrobiła wysoką falę. Coś mnie podkusiło, aby zamiast przysiąść i poczekać, aż woda się uspokoi. Rzucić na wzburzony przelew po raz kolejny "smużaka". W momencie gdy przynęta dotknęła wody. Zobaczyłem jak kleń ją zbiera i opór na wędzisku. W takich okolicznościach złowiłem klenia 36,6cm i tym samym kolejne punkty. Na tym zakończyłem spinningowanie na "szczęśliwej" ostrodze i zacząłem cofać się w kierunku kapitanatu i ewentualnie po drodze porzucać chwilę jak trafię wolne stanowisko. Kartę startową zdałem w sekretariacie zawodów przy "starym moście" i nareszcie mogłem odpocząć przy samochodzie i ściągnąć mokrą kamizelkę, która mi już trochę ciążyła. Teraz tylko czekałem na oficjalne wyniki...
...
Czekając na oficjalne wyniki :)

Zająłem ostatecznie drugie miejsce w zawodach XXII Puchar Lata
Zanosi się na dobry sezon.
Mój boleń okazał się najdłuższą rybą zawodów. Za to też dostałem puchar i nagrodę.
Udało się!!! Zająłem drugie miejsce w tych ważnych zawodach spinningowych i umocniłem się na pozycji lidera w klasyfikacji GP i MO. Zostałem wyróżniony także za największą rybę zawodów. Teraz muszę bardzo sprężyć się na imprezie zaplanowanej na 14 sierpnia w m. Brody. Mam duże szanse na zdobycie Mistrzostwa Okręgu i warto jest nie zmarnować tego. Oby tylko Odra była nadal łaskawa dla mnie. Konkurencja jest mocna i muszę mierzyć się z wieloma znakomitymi spinningistami, którzy mogą pochwalić się nawet wysokimi lokatami na zawodach klasy krajowej. Zapowiada się bardzo ostra rywalizacja do samego końca i jedno branie oraz udany hol może o wszystkim zdecydować. Zachęcam wszystkich do startów w zawodach wędkarskich, bo to zdrowa rywalizacja, a na moim przykładzie widać, że nie potrzeba mieć drogiego sprzętu wędkarskiego i wielu dni wolnego na treningi, aby osiągać dobre wyniki. Najważniejsze w spinningu jest to, aby "myśleć nad wodą" :)
Poniżej zamieszczam tabele z wynikami zawodów XXII Puchar Lata oraz jak wygląda obecnie klasyfikacja GP :) Zachęcam także do polubienia mojej strony na Facebook.com oraz dołączenia do grupy, którą założyłem także na tym portalu społecznościowym. Dla osób mających dość fanatycznego podejścia do C&R oraz hejtu, w stosunku do osób, które czasami zabiorą do domu regulaminowo złowioną rybę. Jako admin zezwalam na publikowanie zdjęć z okazami, które nie zawsze wróciły do wody. Jestem za wypuszczaniem ryb... ALE ŻEBY ROBIĆ TO Z GŁOWĄ ;)
...
Wyniki XII Puchar Lata Odra - Cigacice 24.07.2016r
Klasyfikacja Grand Prix Okręgu zielonogórskiego - po trzech imprezach

środa, 20 lipca 2016

Szykując się na zawody spinningowe Puchar Lata - wysoki stan Odry

No i na nic te moje "treningi" przed zbliżającymi się zawodami nad Odrą w m. Cigacice. Starałem się wytypować najlepsze miejscówki i wybrać najlepsze przynęty głównie na klenie. Gdy stan Odry był katastrofalnie niski, aż tu nagle pogoda zmieniła się i Odra "momentalnie" podniosła się o ponad metr, i obecnie wszystkie moje miejscówki są poza zasięgiem, a przez szczyty główek przelewa się woda. Przyszło też ochłodzenie. Przy takiej zmianie warunków łowienia. Podejrzewam, że ryby powinny "wejść w klatki" między ostrogami i częściej żerować przy samym brzegu. Bolenie powinny być łatwiejszą zdobyczą, bo ukleja będzie grupować się przy powierzchni w okolicach warkoczy i co za tym idzie rapy też powinny żerować w bardziej przewidywalny sposób. Jeżeli chodzi o bolenie, to nie będzie to na pewno tak intensywne żerowanie jak w maju przez cały dzień. Raczej będzie trzeba cierpliwie wyczekać ten moment, w którym ruszą na żer i posłać w to miejsce sprawdzony wobler. W międzyczasie skupie się jednak na próbach złowienia kleni i jazi, które najprawdopodobniej ustawią się na przelewach bardzo blisko brzegu i na samym początku warkocza lub przy ładnej pogodzie i wyższej wodzie. Zaczną żerować w zakolach przy trawie na wypłyceniach. Będzie trzeba bardzo uważnie obserwować wodę oraz bardzo skupić się na cichym poruszaniu się, bo ryby żerujące na płytkiej wodzie lub blisko brzegu są bardzo płochliwe. Tradycyjnie bardzo duże znaczenie ma losowanie stanowiska, w którym będzie trzeba rozpocząć łowienie. Mam nadzieję, że szczęści dopisze mi. Nieraz jednak przekonałem się o tym, że Odra potrafi nauczyć wędkarza pokory i bywają takie dni, że cholernie ciężko jest, doczekać się nawet jednego brania. Nie jestem jakimś "mistrzem spinningu" i będę starał się głównie o to, aby nie wyzerować na tych zawodach, a jak uda się dostać na pudło to... hmmm będzie wielki mój sukces :) Oby tylko nie było silnego wiatru i opadów deszczu. Na szczęście mam jakąś już koncepcje co do tego jak będę łowił i przy odrobinie szczęścia powinienem jakiegoś klenia lub bolenia dorwać. Jakbym jednak nic nie złowił. To mówi się "trudno" i nie przeżywa się tego zbyt długo, bo takie jest wędkarstwo spinningowe. Wracając do moich przemyśleń co do łowienia...

Sposób obławiania ostrogi:
Na początku będę obławiał typowo kleniowo napływy ostróg na woblery smużące, a gdy nie będzie brań spróbuję na bardziej klasyczne oraz mini obrótówki. Podejrzewam, że skuteczne będzie bardzo powolne prowadzenie z częstymi nawet dłuższymi przerwami, aby przynęta popracowała na napiętej żyłce dłuższą chwilę w jednym miejscu. Jakby na przelewie nie było brań to zostaje warkocz i troszkę głębiej chodzące przynęty. Pół godziny jak nie ma brania klenia. Zaczynam łowić już ciężej i typowo za boleniem, wykonywać rzuty w poprzek  nurtu poniżej ostrogi i ściągać woblery w dość szybkim tempem w okolicach powierzchni. Zależnie od pogody i przeczucia. Przy braku bolenia, spróbuję wrócić do szukania kleni na tej samej ostrodze lub pośpiesznie zmienię stanowisko. Tak prawdopodobnie będę obławiał ostrogi na zawodach Puchar Lata zaliczanych do Grand Prix Okręgu zielonogórskiego i Mistrzostw Okręgu.

Moje przynęty na ten dzień:
W swoich pudełkach nie mam jakiś super wyszukanych przynęt i nie zamierzam robić tajemnicy z tego na co łowię. Najważniejsze jest prawidłowe poprowadzenie woblera lub wirówki w odpowiednim miejscu. Przez wiele lat nie dałem się omamić różnym kampaniom reklamowym i od dawna łowię na kilka sprawdzonych przez siebie wabików. Na zdjęciach poniżej są pokazane moje przynęty spinningowe pod bolenie i klenie, na które zazwyczaj udaje mi się coś złowić. Powymieniałem kotwiczki na ultra-cienkie i super ostre od firmy Owner, aby zwiększyć skuteczność zacięcia. Tradycyjnie zdam relacje z zawodów na blogu, nawet w wypadku jakbym zajął odległą pozycję.
...
Moje ulubione przynęty na klenie. Wyselekcjonowane pod zawody spinningowe.

Sprawdzone boleniówki.
Na koniec napiszę, że najbardziej obawiam się o swoje samopoczucie i szybkość reakcji podczas tej imprezy wędkarskiej, bo o godzinie 6 kończę nockę i będę bez nawet chwili snu jechał na zawody. W efekcie czego w momencie rozpoczęcia będę już na nogach od ponad doby i miał przed sobą 7 godzin łowienia. Mocno muszę postarać się, żeby nie zasnąć gdzieś na główce. Jak dotrwam do zakończenia Pucharu Lata. To wielce prawdopodobne, że jak jakieś "Zombie" doczłapie się do miejsca zbiórki... Szkoda, że spinningista musi jednak czasami spać, a ryby same się nie złowią ;)

niedziela, 17 lipca 2016

Pękające lub wypadające stery woblerów "GLOOG".

W wielu postach tego bloga wychwalałem woblery firmy "GLOOG" na nocne sandacze i bolenie. Nocą łowię na dwa modele "NIKE" i "KALIPSO", o których skuteczności mogli wielokrotnie przekonać się czytelnicy mojego bloga wędkarskiego. Przy niedużej ilości wypraw wędkarskich udało się mi na nie połowić bolenie i sandacze. Niestety muszę także napisać, że te przynęty pomimo swojej dużej skuteczności mają jedną wadę. Wielokrotnie zdarzało mi się, że stery wypadały lub łamały się przy nawet delikatnym uderzeniu o kamienie podczas prowadzenia. Zdawałoby się, że kropelka kleju i po problemie. Po takiej operacji miałem przypadek, że ster co prawda nie wypadł, ale się połamał. Zaznaczam przy tym, że ta usterka to nie jest jakiś "pewnik', bo mam woblery tej firmy, na które łowię od paru lat i jest wszystko OK. Te słabo przymocowane stery to sytuacja, która powtarza się w mojej ocenie tak średnio raz na 5szt. Nie zamierzam jednak odchodzić od tych przynęt, bo złowiłem na nie wiele pięknych ryb i w wolnym czasie zajmę się wklejaniem nowych sterów w felernych przynętach i będę dalej na nie łowił :)
...
Pechowe są stery w GLOOGach.

piątek, 15 lipca 2016

Nocny boleń przy moście w Cigacicach.

Witam!
Poszukiwania nocnych sandaczy rozpoczynam na nowo, bo we wcześniejszym owocnym miejscu za dużo osób spotykam, a w wędkarstwie bardzo cenię sobie spokój i ciszę. Postanowiłem popróbować swoich sił na ostrogach przy moście w miejscowości Cigacice. Nad wodą byłem jak jeszcze słońce wysoko, bo trochę martwię się przed kolejnymi zawodami i warto trochę jeszcze "potrenować" na sportowo klenie i bolenie. Stan wody był nadal katastrofalnie niski i prawie w całości zachmurzone niebo. Zdawałoby się, że w takich warunkach klenie powinny brać. Nic podobnego! Bardzo przejrzysta woda i katastrofalna niżówka przyczyniły się w mojej ocenie do tego, że ryby są bardzo ostrożne i szukają schronienia oraz żerują niejednokrotnie daleko w głównym nurcie. Gdzie często jest ciężko dorzucić kleniowym sprawdzonym woblerkiem. Próbowałem nawet brodzić na napływach ostróg tak, aby móc przytrzymywać wobler nad przelewem. Przyniosło mi to tylko jedno branie małego bolka, któremu nawet nie chciałem robić fotki i od razu wypuściłem go do wody. Te dzienne łowienie mógłbym określić jednym słowem "bezrybie". Za to zbliżała się noc. Czyli czas kiedy spinningista ma największe szanse na spotkanie latem z odrzańskim okazem...
...
Piękny zachód słońca i sygnał, aby zapolować na większe rybki.
Jak słońce zaszło ryby ożywiły się trochę, a ja zacząłem spinningować na mój drugi mocniejszy zestaw, a za przynętę miałem wobler "GLOOG" model kalipso. Na jednej ostrodze, chyba klenie żerowały dość aktywnie, ale ja jednak nie zamierzałem zarywać nocy dla tych ryb i dałem im spokój. Sandacz był moim głównym celem. Dość monotonne łowienie na kolejnych ostrogach i nawet brania. Dotarłem w końcu na ostrogę przy samym moście, której szczyt był usypany z większych kamieni, a ciche poruszanie się wymagało dużo skupienia. Rozpocząłem obławianie od napływu i przelewu. Zaobserwowałem jak coś bardzo dużego wypłynęło na przelew i zostawiało wyraźny ślad na wodzie. Podrzuciłem kilka razy wobler tej rybie, ale brania niestety się nie doczekałem. Przynętę prowadziłem bardzo powoli nad przelewem oraz starałem się ją dość długo przytrzymywać na samym rancie gdzie zaczynał się dołek poniżej główki. Właśnie podczas takiego przytrzymywania miałem mocne branie. Ryba prawie nie walczyła, a jak już była przy brzegu. Okazało się, że na "GLOOGA" skusił się bolek. Szkoda, że nie sandacz. Jak zrobiłem fotkę rybce i wypuściłem. Zaczęło coraz mocniej padać, więc zwinąłem sprzęt i zakończyłem łowienie. Jak mawiają "lepszy rydz niż nic". 
...
Nocny boleń złowiony na główce przy moście w Cigacicach.

poniedziałek, 11 lipca 2016

Sandaczyk przed burzą i "treningowe" klenie na Odrze w m. Cigacice.

W tym poście na moim blogu zdam relację z dwóch wypadów wędkarskich, z których jeden zakończył się ucieczką przed burzą...
...W piątek 8 lipca, wpadłem na pomysł, aby zapolować na nocne sandacze w okolicach ujścia portu w m. Cigacice. Jak wyjeżdżałem z Zielonej Góry. Pogoda była jeszcze ładna, a powietrze dość duszne. Gdy już byłem na łowisku, mogłem zobaczyć w oddali na horyzoncie, że zbierają się mroczne chmury i co jakiś czas widać błyskawice. Pospiesznie zacząłem łowić i z niepokojem obserwować, że burza najwyraźniej mnie nie ominie. Jak już słońce zaszło złowiłem jednego małego sandacza, po którym udało mi się jeszcze porzucać dosłownie chwilę, bo zerwał się potężny wiatr, który prawie wyrywał wędkę z dłoni. Gdy uciekałem do samochodu w rzęsistym deszczu przy oślepiających błyskawicach. Czułem się tak jakby w każdej chwili miał walnąć we mnie piorun. Na szczęście bezpiecznie wróciłem do auta i z dużym ograniczeniem prędkości, ze względu na ryzyko natrafienia jakiejś gałęzi na jezdni, udało się mi wrócić do domu i zażartować do mojej kobiety, że "daje sobie spokój z rybami". Tak wyglądało moje pierwsze odrzańskie łowienie w tym miesiącu...
Wczoraj natomiast, po pracy pojechałem potrenować także na Odrę w m. Cigacice. Tym razem chciałem poszukać kleni na przelewach i na kolejnych zawodach spinningowych być może udać się w namierzone miejscówki. Stan Odry jest obecnie katastrofalnie niski, a przejrzystość wody duża, więc ryby są piekielnie ostrożne. Dosyć często widziałem ataki boleni, ale tego dnia postanowiłem dać im spokój i skupić się jednak na kleniach. W takich warunkach ryby siedzą w głównym nurcie i na płytkich przelewach nie zaliczyłem żadnego brania. Wypływają prawdopodobnie na przelewy tylko na chwile lub uciekają z nich jak tylko wędkarz próbuje się do nich zbliżyć. Brania pojawiły się gdy wchodziłem w miarę cicho do wody na przelewie za kolana, a przynętę posyłałem najdalej jak mogłem w główny nurt, w którym najwyraźniej teraz kryją się odrzańskie kluchy. Chwila łowienia w głównym nurcie na "horna" i jest mocne branie. Zakończone holem ładnego klenie.
...
Pierwszy kleń na mój ulubiony wobler od firmy "hunter"
Oczywiście starałem się jednak, łowić ryby bez konieczności brodzenia, ale przyniosło mi to, tylko 5 okoni takich koło 20cm. Wyjętych na odpływie poniżej jednej ostrogi. Z własnych obserwacji wiem, że klenie i okonie to gatunki, które bardzo rzadko bytują obok siebie. Bardzo irytowała mnie "stonka wakacyjna", która na swoich różnej maści sprzętach pływających robiła dużo zamieszania na wodzie. Nie wiem po jaką cholerę pływają oni tylko do "nowego mostu" i z powrotem? Bieda i brak kasy na paliwo, a może chęć jakiegoś szpanu i pokazania się??? Mniejsza o to... Złowiłem jeszcze 2 podobnej wielkości klenie tym sposobem co wcześniej. Byłem dość wymęczony po 12 godzinach pracy i jak na 3 godziny łowienia uważam, że wynika 3 klenie i 5 okoni. To dobra wróżba przed imprezą spinningową zaplanowaną na 24 lipca. Wszystkie klenie padły na ten sam wobler... Okonie też, bo jednak mam coś w głowie takiego, że rzadko bardzo rezygnuje z łowienia na mojego "pewniaka" ;)
...
Druga kluska z głównego nurtu.
Na tym kleniu zakończyłem łowienie tego dnia

piątek, 8 lipca 2016

Wysokie miejsce w Grand Prix okręgu - po dwóch imprezach.

Jeszcze cztery zawody spinningowe zaliczane do Grand Prix okręgu zielonogórskiego oraz Mistrzostw Okręgu. A ja po dwóch imprezach uplasowałem się na 1 miejscu w klasyfikacji GP. Nie popadam w jakiś optymizm, bo do końca sezonu jeszcze dużo czasu, a w spinningu może zdarzyć się wszystko i jest nawet ryzyko, że na kolejnych imprezach będę schodził z "zerem". Choć jestem dobrej myśli i liczę, że Odra będzie dla mnie łaskawa na kolejnych zawodach. Piszę ten post z myślą o osobach, które chciałyby startować w zawodach spinningowych, ale wahają się, bo np. "mają z niskiej półki sprzęt wędkarski", "nie mają czasu na treningi", "przy tylu startujących, żadnych szans, że akurat ja wygram", "tylu znanych wędkarzy, a ja będę jak jakiś amator tam" itd... To absolutnie błędne podejście, bo sprzęt nie łowi, a każdy z zawodników ma równe szanse gdy jest losowanie podsektorów. Najważniejsze jest, aby "czuć wodę" i mieć jakiś plan łowienia oraz oczywiście podejść na luzie bo stres i bieganie z miejsca na miejsca, na pewno nie przyczyni się do dobrego wyniku. Zachęcam do spróbowania swoich sił na imprezach klasy kołowej lub okręgowej, bo trochę rywalizacji w naszym hobby nikomu jeszcze nie zaszkodziło ;)
...
Ciekawe jak sezon zakończy się :)

czwartek, 7 lipca 2016

Pierwsze łowienie w lipcu i kompletna porażka na Jeziorze Paklicko Wielkie

W zeszły wtorek z kolegą Piotrem postanowiłem "powalczyć" z łodzi na jeziorze Paklicko Wielkie. Był to mój pierwszy wypad spinningowy w lipcu tego roku i traktowałem go jako taką odskocznie od moich odrzańskich klimatów. Na jeziorach łowię bardzo rzadko. Moim zdaniem to oraz bardzo kapryśna pogoda, mogły w największym stopniu przyczynić się do naszego niepowodzenia tego dnia. Z rana mieliśmy bezwietrzną piękną pogodę, a niezmącona nawet najmniejszą falą tafla jeziora prezentowała się bardzo atrakcyjnie i budziła nadzieje na jakieś dobre wyniki wędkarskie. Po chwili łowienia kolega zaciął takiego około wymiarowego okonia, który spadł przy burcie. Później odnotowałem na wędce kilka delikatnych okoniowych brań. Drobnica spławiała się i co jakiś czas widzieliśmy ataki prawdopodobnie drobnych okoni. Z jednym wyjątkiem gdy w sporej odległości od nas zobaczyliśmy bardzo agresywne ataki na białoryb. Starałem się jak najszybciej popłynąć tam, ale jak już byliśmy na miejscu to było chyba "po śniadaniu" i ataki ustały. Z każdą godziną łowienia pogoda bardzo psuła się i zaczynało coraz mocniej wiać. Ryby jakby przestały żerować, a mi udało się wydłubać tylko dwa okonki i małego szczupaczka na paprochy. Miałem wrażenie jakbym łowił "w studni". Kolega zaliczył kilka skubnięć okoni oraz szczupaka około 50cm, który wypiął się przy burcie. Fala coraz bardziej przeszkadzała mi w wiosłowaniu, a nawet drobnica przestała spławiać się. Postanowiliśmy popłynąć do płytkiej zatoki, aby łowić na spokojniejszej wodzie. Tam też była "lipa" i tylko malutkie okonki odprowadzały czasami nasze przynęty. Przy każdym przestawianiu łódki musiałem mocno namordować się przy wyciąganiu kotwicy, która wchodziła głęboko w muł. Aż za którymś razem utkwiła tak mocno w dnie, że aż linka urwała się mi z impetem, że niedużo brakowało, a wyśmignąłbym się za burtę. Kotwica utopiona, ryby nie biorą i bardzo mocno wieje, więc pora kończyć łowienie i wracać do domu. Jak na sporo godzin spinningowania to wyniki mieliśmy mniej niż mizerne. Postanowiłem sobie za cel, że na tym blogu wędkarskim będę choćby "zgrubsza" opisywał wszystkie moje wypady wędkarskie. Także te zakończone porażką :) No i staram się tego trzymać ;)
...
Zapowiadał się piękny dzień.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Szykując się na duże sumy - wizyta w sklepie FISH24

Dzisiaj pojechałem zrealizować bon, który otrzymałem za 5 miejsce na ostatnich zawodach wędkarskich. Te 120 złotych bardzo szybko rozeszło się mi w sklepie www.fish24.pl. Wynikało to z tego, że miałem ściśle sprecyzowaną listę zakupów. Sezon na sumy rozpoczął się, a ja nie miałem w swoich pudłach mojego ulubionego woblera na nasze odrzańskie "kijanki". Na szczęście w wspomnianym sklepie były bardzo skuteczne woblery firmy "SALMO" - model "boxer" taki jak na zdjęciu. Zakupiłem od razu dwie sztuki na wypadek zerwania na zaczepie lub przegrania walki z olbrzymim sumem. Moim zdaniem nie trzeba mieć wielkiego arsenału przynęt na tego drapieżnika i kluczem do sukcesu jest wytypowanie stanowiska gdzie ta ryba jest i trafienie w okres żerowania, a wtedy na pewno weźmie na "salmiaka". Nie zapominam także o sandaczach i dlatego musiałem dokupić jeszcze 3 woblery firmy "GLOOG" model Nike, które także są w mojej ocenie piekielnie skuteczne na "mętnookie" żerujące nocą. Chwila zakupów i pełne zadowolenie, bo w tym sklepie znalazłem wszystko co planowałem kupić za wygrany bon. Polecam czytelnikom bloga, którzy regularnie śledzą moje wpisy.
...
Boxery na sumy, a gloogi na nocne bolenie i sandacze.

piątek, 1 lipca 2016

Sandaczyk i boleń na nocce 28 czerwca 2016 roku.

Pod koniec czerwca pojechałem na kolejną nockę spinningową w moje tajne miejsce, w którym wyjąłem niedawno sporego sandacza długości 86cm. Byłem bardzo zmotywowany i pełen wiary w złowienie kolejnego okazu. Po dotarciu wieczorem na łowisko. Stwierdziłem, że w ciągu ostatnich dni bardzo mocno woda spadła i w miejscu gdzie nocą żerowały sandacze, są teraz odkryte kamienie. Przy tak niskim stanie Odry ciche poruszanie się nocą przy brzegu, stwarzało też duży problem, bo kamienie były luźne w większości i każdy prawie krok wywoływał hałas. Nie łamałem się i podejrzewałem, że ryby nadal bywają tam i nocą coś złowię. Jak słońce schowało się za horyzontem. Ja początkowo obławiałem miejscówkę poniżej opaski. Gdzie było głębiej i co jakiś czas było widać atak bolenia w warkoczu. Z nastaniem prawie całkowitych ciemności. W miarę bezszelestnie zająłem moje ulubione stanowisko na opasce i zacząłem obławiać moim "kochanym Gloogiem Nike 10cm". Tej nocy nie zaobserwowałem żadnej aktywności drapieżników, a nawet drobnica jakoś nie zdradzała obecności. Pospinningowałem w mojej "cudownej" miejscówce przez około godzinę bez nawet pstryknięcia. Prawdopodobnie gwałtowny spadek wody przyczynił się do tego, że ryby przeniosły się. Ja także przeniosłem się w miejsce gdzie szybszy nurt graniczył ze stojącą wodą. Kilka rzutów w nurt i czuję podwójne skubnięcie na kiju, którego nie zaciąłem. Później podczas wyciągania przynęty prawie, że "pod nogami" uwiesił się mi mały sandacz, którego oczywiście natychmiast wypuściłem. Ta ryba bardzo mnie podbudowała na duchu i przywróciła nadzieję, na bliskie spotkanie z większymi jej "krewnymi"...
...
Mały, a cieszy :)
Niestety nadzieja matką głupich i przez kolejną godzinę łowienia w ciemnościach. Miałem kilka delikatnych brań małych sandaczy, z czego jeden spadł mi przy samym brzegu oraz jedno mocniejsze walnięcie niedużego bolenia, który nawet za bardzo nie miał możliwości do podjęcia walki na moim dość mocnym sprzęcie. Ów boleń i wcześniejszy sandaczyk, były jedynymi rybami złowionymi tej nocy. Podsumowując w ciągu trzech nocek na mojej opasce wyjąłem 4 sandacze i jednego bolenia. 
...
Na tym bolku zakończyło się moje łowienie.
Można już zapolować na wąsate odrzańskie potwory. Czyli potężne sumy. Jak tylko znajdę trochę czasu, aby pojechać nad moją kochaną Odrę. Spróbuję zmierzyć się z "królem rzeki" :)