sobota, 27 stycznia 2018

Spinningowi wariaci??? Moje przemyślenia...

Karta opłacona, dużo pracy w dwóch firmach i mało czasu, aby jechać nad wodę. To i tak dla kilku "czubków" chyba było za dużo... Na stronie internetowej mojego okręgu PZW każdy może znaleźć wykaz wód "pstrągowych" i są tam wymienione m.in. takie rzeczki jak Pliszka i Brzeźniczanka, nad które w tym roku pojechałem i nic nie złowiłem. Tradycyjnie zabrałem ze sobą kamerę, którą może i holu ryb nie nagrałem, ale i tak postanowiłem zamieścić krótki filmik na blogu z mojego "spaceru" nad tajną (hehe) rzeczką pstrągową i nie ukrywać jej nazwy. Okazało się, że utrzymywanie w pseudo-tajemnicy nazwy wody, w której są pstrągi jest niemal obowiązkiem i niepisanym prawem. Od kilku znajomych dowiedziałem się, że jest grupka "obrońców Pliszki", którzy mocno wkurzyli się na mnie o nie przestrzeganie tego "prawa". Tradycyjnie te ludziki zakrywają się tym, że chcą aby jak najmniej osób wiedziało o tej wodzie, bo: kłusownicy, mięsiarze zaczną jeździć tam z wszystkim zakątków województwa lub nawet kraju. Ich paranoja jest na tyle rozwinięta, że nawet skłaniam się do stwierdzenia, że oni w to wierzą. Moim zdaniem prawda jest całkiem inna, bo raczej zakrywają się tylko swoim interesem, aby mięć wodę do łowienia z jak najmniejszą konkurencją i tyle. Najlepiej aby łowili tam sami tylko znajomi, a reszta wędkarzy nie zrzeszonych w tym "podziemnym wędkarskim kręgu" nie próbowała nawet pomyśleć o wypadzie tam na ryby lub (broń Boże) nie poinformowała kogoś, że tam są ryby z kropkami i dają się złowić. Albo Ja jestem jakiś niepoczytalny, bo nie widzę niczego złego w jawnym łowieniu (próbie złowienia) pstrąga i zrelacjonowaniu takiego wypadu wędkarskie, albo osoby, które uważają to za coś karygodnego? Obecnie mam cholernie mało czasu na ryby i od groma problemów osobistych, więc nie wiem nawet kiedy uda mi się znów pojechać na ryby. Dlatego nie zamierzam przejmować się kilkoma skrajnymi fanatykami wędkarstwa, którzy chyba już dawno stracili rozum i szukają problemów tam gdzie ich nie ma. Nie jestem jakąś znaną "mordą" w internetowym świecie wędkarskim i dlatego powinni zostawić mnie w spokoju i nie pierdolić na mnie za plecami, że ponoć "palę im miejscówki"! Jak znajdę trochę czasu i uda mi się wyskoczyć nad wodę... To nie zamierzam jak jakiś oszołom ukrywać miejsca gdzie lub na co łowię. Nie bądźmy dziećmi... Wierzę, że jakby udało się mi połowić tych pstrągów i wrzucić nagranie do sieci.... To żaden wariat nie zacznie starać się mnie obrażać :)  wymyślać różnych teorii w swojej główce o "paleniu miejscówek" lub tym, że kłusownicy zaczną się tam zjeżdżać... SPRÓBUJCIE żyć w myśl zasady, że "mojej ryby nikt nie złowi" :)
Pozdrawiam
p.s. może okazać się, że już ani razu nie pojadę na pstrągi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz