środa, 20 kwietnia 2016

Cały dzień padał deszcz i kanał na pocieszenie.

Witam.
Jak już w wcześniej pisałem na moim blogu wędkarskim. Obecnie stan Odry jest dość wysoki i łowienie z tego powodu bardzo utrudnione. Dlatego wraz z zaprzyjaźnionym wędkarzem wpadliśmy na pomysł, aby pojechać połowić okonie z łódki na jeziorze Paklicko Wielkie. Nad jeziorem byliśmy o 6 godzinie i zamiast szybko wypakowywać sprzęt i wypływać na jezioro. Siedzieliśmy i gadaliśmy w samochodzie czekając z nadzieją, że przestanie padać. Lało dość intensywnie i uznaliśmy, że bezsensu jest cały dzień moknąć na łódce. Nie zanosiło się na poprawę pogody, a siedzenie w aucie tak bezsensu to też żadna frajda. Kolega zaproponował abyśmy pojechali na okoliczny kanał, bo okonki zawsze mu tam jakieś gryzły, a lepiej tak pochodzić z wędką brzegiem, niż wiosłować po wzburzonym jeziorze w deszczu. W obecnej sytuacji to było najrozsądniejsze wyjście, bo powrót do domu bez ani chwili wędkowania nie wchodził w grę. Po 7 godzinie już byliśmy nad tym tajnym kanałem kumpla (ze względu na niego nazwy tej wody nie podam). Szerokość koło 25m, głębokość na środku koło 2,5m, uciąg minimalny, przejrzystość wody duża, przy brzegach rosły często drzewa, a nawet wiele z nich leżało w wodzie, na dnie przy samych brzegach wyrastały już grążele. Tak wyglądało z grubsza to łowisko. Kumpel pierwszy wyjął takiego z 20cm pięknie ubarwionego okonia. Ja nie mogłem doczekać się brania i dokonywałem dopiero rozpoznania tego nowego dla mnie łowiska. Wykonywałem rzuty pod drugi brzeg małym twisterkiem na 2,5g główce, a następnie ściągałem je delikatnymi podszarpywaniami do brzegu. Kolega opowiadał, że on zawsze okonie łowił pod samym brzegiem. Zacząłem wykonywać krótkie rzuty i łowić blisko brzegu nad świeżo wyrośniętymi z dna grążelami i różnego rodzaju patykami. Szybko przyniosło to wynik w postaci pierwszego okonia, a później jeszcze dwóch kolejnych. Zaliczyłem kilka spadów, a kolega złowił jeszcze dwa niezamierzone szczupaczki. Cały czas łowiliśmy przy umiarkowanych opadach deszczu i w ciągu tych kilku godzin ja prawie cały przemokłem. Pomimo takich warunków i łowienia w innym od zamierzonego miejscu, i tak jesteśmy zadowoleni z tego wypadu. Sporo przynęt porwałem i tego mi tylko trochę szkoda. Najskuteczniejszym dla mnie kolorkiem okazał się żółty ;)
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz