Zima to bardzo ciężki okres dla mnie jako spinningisty. Łowienie podlodowe jakoś mnie nie rajcuje i musiałem po prostu pojechać gdzieś nad wodę pospinningować. Z powodów finansowych, dalsza wyprawa wędkarska np. na trocie odpada, a wszystkie jeziora i starorzecza zamarznięte. Łowienie na odrze też raczej mijało się z celem. Dlatego postanowiłem pojechać gdzieś blisko na pstrągi. Lepsze to niż siedzenie w domu. Mój wybór padł na małą rzeczkę o nazwie Brzeźniczanka lub Boberek (woj. Lubuskie), a konkretnie na jej odcinek poniżej miejscowości Drągowina. Jest to ponoć woda pstrągowa, o której próżno szukać jakiś szczegółowych informacji w sieci. Pojechałem rozpoznać łowisko. Temperatura koło 0 stopni i przelotne chwilowe opady śniegu. Autko zostawiłem koło mostu w m. Drągowina i ruszyłem lewym brzegiem w dół rzeczki. Pierwsze wrażenie jak zobaczyłem Brzeźniczankę... TRAGEDIA. Stan wody był katastrofalnie niski, że prawie wszędzie było widać dno, a głębokość "po kolana". Dodatkowo w dużym stopniu była zamarznięta. Zrobiłem za dużo kilometrów z Zielonej Góry, aby od razu wracać do domu. Zdecydowałem się na "spacerek z wędką", bo łowieniem ciężko było to nazwać. Co prawda wykonałem kilka rzutów w miejscach bez lodu i z głębokością większa niż 20cm, ale szczerze to nawet nie liczyłem na jakieś branie. Bardzo mało było miejsc, w których mogła skryć się ryba. Za to mogłem podziwiać dziką przyrodę i piękne widoki podczas tego mojego spacerku. Rzeczka płynie w majestatycznym lesie, a brzegi są zazwyczaj dość strome. Bardzo licznie muszą występować tam bobry, bo jest bardzo wiele powalonych drzew, które często leżą w poprzek rzeczki. Napotkałem też kilka żeremi, poniżej których woda była trochę głębsza i zdawałoby się, że w takim miejscu musi stać jakiś pstrąg. Niestety woda jest tak płytka, że nawet jak są w niej jakieś ryby. To nie mogłyby przy takim stanie migrować i raczej nie mają obecnie tam dobrych warunków do bytowania. Przeszedłem około 4 kilometry wzdłuż rzeki i obecnie wędkarsko oceniam tą wodę bardzo słabo i na pewno już nigdy nie pojadę tam, jak woda będzie na obecnym poziomie. Nie zamierzam jednak skreślać tej rzeki ostatecznie i planuję wrócić tam za kilka miesięcy. Jak jej stan trochę podniesie się i będzie można wyczuć w powietrzu nadchodzącą wiosnę. Był to mój czwarty w życiu wypad na pstrągi i szkoda, że polegał głównie na przechadzce wzdłuż bardzo płytkiej, zamarzniętej w dużym stopniu i nieznanej rzeki. Tak to już jest czasami jak próbuje się nowych rzeczy. Byle do wiosny... :)
...
|
Robota bobrów na Brzeźniczance |
|
Większość rzeki zamarznięta |
|
Ryby nie mają możliwości wędrować w górę rzeczki. |
|
Piękny widok na rzece Brzeźniczance |
|
W większości miejsc bardzo płytko |
Co zrobić to są uroki wędkarstwa, jedziemy kilometry i jesteśmy zaskoczeni sytuacją, której przed wyjazdem nie braliśmy pod uwagę. Choroba pstrągowania poznanie nowych łowisk -przyćmiewa, jasność umysłu. Wiele razy podobne przygody mnie też spodkały.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWażne, że człowiek uczy się na błędach. Teraz to pomimo odwilży i tak poczekam jeszcze trochę, aby mieć pewność, że lodu już na pewno nie ma nad takimi małymi rzeczkami.
Usuń