poniedziałek, 23 lipca 2018

Na Dąbiu wśród stonki wakacyjnej...

Zapamiętać!
Nigdy nie jechać w weekend na jezioro Dąbie, gdy jest sezon wakacyjny i upalny dzień. Wczoraj zeszedłem z nocnej zmiany w pracy i dlatego nad wodą byłem dopiero o godzinie 9:30. Po wypłynięciu spotkałem dwóch znajomych wędkarzy także na łódce, którzy łowili od świtu i jeden z nich miał w wiaderku okonia 38cm. Hmmm niby tyle się gada o C&R, a ja jakoś poza stroną facebook rzadko lub wcale nie spotykam się z tą ideologią nad wodą (śmiech). Znajomi zwijali się już do domu, a ja dopiero płynąłem na ulubioną miejscówkę. W względnym spokoju połowiłem może dwie godziny. Później zaczęli zjeżdżać się turyści, a na wodzie pojawiło się sporo jednostek pływających. Naliczyłem raz 24. Dominowały rowery wodne i kajaki. Ogólnie to jezioro jest małe, więc można było odczuć tłok nad wodą. Musiałem cholernie uważać, aby nie rzucić w nikogo. Jeszcze nigdy nie łowiłem na jeziorze z takim ruchem na wodzie. Testowałem nową echosondę i nie udało mi się znaleźć żadnych górek okoniowych itp. Ryby w ogóle nie brały i udało mi się złowić może z 10 okonków i nie miałem brania żadnego fajnego. Co ciekawe ani razu nawet nie zaobserwowałem, aby ganiały. Prawdopodobnie wczasowicze wypłoszyli wszystkie ryby z płytszych miejsc i pochowały się one gdzieś daleko od brzegu, w toni. Z początku łowiłem na średniej wielkości przynęty, aby nie męczyć drobnicy. Przy braku brań, postanowiłem jednak zmontować boczny trok i dopiero wtedy udało mi się uratować przed wyzerowaniem. To był na prawdę ciężki dzień... muszę poszukać innego jeziora w okolicy, bo spokój nad wodą jest dla mnie bardzo ważną sprawą :) Jedyny plus to taki, że mogłem sobie popatrzeć na wiele pięknych kobiet ubranych w skąpe stroje kąpielowe... hehe
Należę niestety do tych wędkarzy, którym czasami nie biorą, i którzy nie wstydzą się do tego przyznać :)
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz