środa, 31 sierpnia 2016

Dwa szybkie wypady wędkarskie nad Odrę i jezioro w m. Lubięcin.

W zeszłą niedzielę pojechałem na kilka dni z dzieckiem, do mojej matki, aby tam rozpocząć urlop. Sprzęt wędkarski oczywiście zabrałem ze sobą. W niedziele wieczorem jak córka bawiła się z babcią ja "ukradkiem" pojechałem na ryby nad Odrę w m. Stany. Sprzęt przyszykowałem na grubo i postanowiłem zapolować na sandacze, szczupaki i sumy. Miałem "szalony" pomysł, aby przejść nieczynnym mostem kolejowym i obłowić bardzo ciekawe ostrogi na lewym brzegu na wprost opaski. W dotkliwym upale doszedłem do mostu i po pokonaniu pierwszych kilkudziesięciu metrów zrezygnowałem i zawróciłem, bo musiałem duży dystans pokonać po bardzo starych betonowych płytach położonych na podkładach kolejowych. Swoje ważę i jakby, któraś płyta pękła pode mną, to czekałby mnie upadek z dużej wysokości na ziemie lub w odrzańskie odmęty. Nawet jakby przeszedł na drugi brzeg, nie dałbym rady pewnie wrócić tą samą trasą po zapadnięcie zmroku, więc zostałem na prawym brzegu i zabrałem się za obławianie główek w pobliżu ów mostu. Pod mostem była bardzo ciekawa "rafa", na którą co jakiś czas wpływały bolenie, polujące na stada uklei. Ja tego dnia nie zwracałem uwagi na bolki i chciałem spróbować złowić inne ryby.
...
Nie zaryzykowałem takiej trasy.
Zostałem na prawym brzegu.
Ostrogi wydawały się bardzo atrakcyjne, ale niestety nie udało mi się doczekać żadnego brania jakiejś dużej ryby. Próbowałem na większy woblery obławiać nurt oraz doły poniżej główek. Nawet na bardzo fajne w mojej ocenie gumy firmy KEITECH nie skusił się żaden sandacz lub szczupak. Tą wyprawę okupiłem dość dużymi stratami wśród przynęt. Odra bezpowrotnie zabrała mi dwa bardzo fajne woblery i 3 uzbrojone gumy. Standardowo największe nadzieje miałem, że "coś ruszy się" i zaczną żerować jak zrobi się ciemno. Pogoda najwyraźniej źle działała na ryby, bo po zmroku nie zaobserwowałem żadnego żerowania odrzańskich drapieżników, o 21 godzinie skończyłem łowienie.
...
Taka fajna przynęta też nie pomogła tego dnia.
Wczoraj natomiast po południu wyskoczyłem na dwie godzinki nad jezioro w miejscowości Lubięcin, aby chociaż pobawić się z jakimiś okonkami. Podczas spinningowania z pomostów. Małe paproszki na lekkich główkach dżigowych przyniosły mi wynik, w postaci 10 małych okonków, którym nie chciało mi się robić nawet zdjęć. Tak wyglądały moje dwa pierwsze i bardzo krótkie wypady wędkarskie, które odbyły się na początku tak bardzo wyczekiwanego przeze mnie urlopu. Mam nadzieję, że kolejne przyniosą mi jakieś fajne rybki ;)
Jezioro w m. Lubięcin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz