piątek, 29 stycznia 2016

Duże okonie z cegielni w Zielonej Górze.

Wędkarstwo nadal mnie zadziwia, fascynuje i nigdy mi się nie znudzi. W niedziele 24.01.2016r bardzo potrzebowałem połowić sobie, ale niestety tego dnia byłem bez samochodu, więc możliwości wyboru łowiska bardzo ograniczone. Był to pierwszy dzień odwilży po ponad dwutygodniowych mrozach, dlatego uznałem, że fajnie będzie połowić na lodzie. Mieszkam w Zielonej Górze i od wielu lat chociaż kilka razy w roku wybieram się na rybki na zbiornik, który ludzie nazywają "Cegielnia". Jest to tak na oko 2 ha zbiornik, który jest pozostałością podobno po cegielni, która bardzo dawno temu tam była (tak słyszałem od napotkanych ludzi). Woda dla spinningisty jest potwornie trudna i mało doświadczony wędkarz może się szybko zniechęcić. Niech małe wymiary tego akwenu nie zmylą wędkarza jeżeli chodzi o głębokość, bo jest tam około 15m głębia, wypłycenia do 1m jak i bardzo gwałtowne uskoki dna. Charakterystyczną cechą tej wody jest bardzo duża ilość zaczepów, które można trafić także na głębinie. Woda wydaje się dość przejrzysta i rzadko zakwita w lecie. Właśnie na tej wodzie postanowiłem łowić tego dnia z lodu. Cegielnia jest dla wędkarza spinningowego istnym polem do popisu jeżeli chodzi o techniki prowadzenia przynęty jak i umiejętności łowienia w twardych zawadach. Najlepiej dostać się tam od ulicy Fijansowej, na końcu której jest omawiane łowisko. Na lewo brzeg jest dość stromy i zalesiony, a dodatkowo w wodzie jest sporo drzew, między którymi są najlepsze stanowiska podczas łowienia z lodu. Niestety nie udało mi się wejść od tej strony bo lód wydawał się bardzo niepewny i wolałem dlatego życia nie ryzykować i łowić z prawego brzegu. Gdzie są dwie dość płytkie zatoczki, które kończą się bardzo gwałtownym uskokiem dna do około 5m. Podczas spinningowania strasznie wyobraźnia działa na wędkarza gdy musi dość długo po rzucie odczekać aż przynęta opadnie do dna, a później w trakcie prowadzenia zacząć prowadzić po dnie, bo nagle głębokość wynosi tylko np. 1m. Jest jeszcze jedna ciekawostka o tej wodzie, bo nikt nie potrafi określić właściciela, a co za tym idzie zasad łowienia ryb. Łowiłem w drugiej zatoczce na odległości od brzegu od 5-15m gdzie głębokość była od 1m do nawet 10m. Po wyrąbaniu siekierą kilku przerębli zaczynam łowić na małego pilkerka, który z jednej strony jest srebrny, a z drugiej czerwony oraz na takie w kolorze miedzi...
...
 ...
Po kilku chwilach łowienia zaliczyłem kilka dziwnych "zaczepów", które charakteryzowały się chwilowym ciężarem na wędce, a później luzem i uwolnieniem przynęty. Bylem w strasznym błędzie bo w końcu blaszka utkwiła poważnie w takim zaczepie, a ja po chwili poczułem, że ten zaczep "ożył" i zacząłem holować okazałego i walecznego okonia. Aż nie mogłem uwierzyć, że tak duży jest i niestety nie byłem przygotowany, bo zrobiłem trochę za mały przerębel i straciłem rybę... Poprawiłem swój błąd i po chwili wyjąłem takiego garbusa koło 35cm długości oraz zaliczyłem kilka podejrzanych ryb na wędce. Blaszkę spuszczałem do samego dna, a później delikatnie potrząsałem ją. Co około pół minuty podrywałem ją agresywniej nad dno. Przeręble porobiłem co około 4m wzdłuż brzegu i wgłąb zbiornika, a później w tym obszarze łowiłem po kilka minut w każdym przeręblu i zaczynałem od nowa...
...
...
Niestety nie miałem zbyt dużo czasu na łowienie i trzeba było już zwijać się do domu, bo powoli zbliżała się noc. W sumie w ciągu około 3 godzin łowienia złowiłem 5 okazałych okoni w przedziale 35-40cm oraz kilka malutkich. Temperatura nie pozwoliła mi jak na razie, aby spróbować poprawić ten wynik. Mam nadzieje, że zima jeszcze wróci i w tym sezonie spróbuje jeszcze raz połowić na lodzie w tym miejscu.
...
...
Mapa z miejscem łowienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz