piątek, 8 stycznia 2016

Okoń 40cm na zawodach klubowych.

Cześć!
Na tym blogu będę co jakiś czas wrzucał różne opowieści wędkarskie, na temat tego co przydarzyło się mi nad wodą lub moim kolegom.
W tym poście zdam krótką relację z jednych zawodów spinningowych klubu "RAPA" Zielona Góra, którego jestem obecnie członkiem. Impreza odbyła się na jeziorze Dąbie Wielkie w województwie Lubuskim z łódek dnia 25 maja 2014 r. Pogoda dopisała aż za bardzo, bo było bezchmurne niebo, zero wiatru i upał. Łowienie rozpocząłem od pechowej sytuacji, źle przywiązałem linkę od kotwicy i po kilku chwilach straciłem ją i byłem skazany na łowienie w dryfie. Postanowiłem skupić się na łowieniu okoni na boczny trok w strefie przybrzeżnej jeziora co skończyło się jednym niewymiarowym okonkiem. Chwilami zmieniałem taktykę i czesałem wodę już szczupakowym kopytem w poszukiwaniu szczupaka co było także bezowocne. Po kilku telefonach do kolegów z zawodów dowiedziałem się, że im też nie idzie. Długie godziny mijały bez ryby, a woda wydawała się martwa, nawet rzadko widywało się spławy białorybu i drobnicy. Zawody to zawody, więc poddać się nie zamierzałem, przerobiłem całe pudełko z moimi okoniowymi "killerami" i kombinowałem z różnymi technikami prowadzenia przynęty zarówno na główce dżigowej jak i na bocznym troku. Została ostatnia godzina łowienia, a moja łódka znajdowała się na krańcu jeziora gdzie były duże trzcinowiska i dość znaczne wypłycenie. Nagle w odległości około  20 metrów od łódki zobaczyłem jak drobnica zaczęła szaleńczo wyskakiwać z wody co świadczyło o atakach drapieżników. Nie zastanawiając się za długo chwyciłem moją mocniejszą wędkę przygotowaną pod szczupaki i posłałem w miejsce żerowania 8cm kopyto perłowe z czarnym grzbietem na 8g główce. Ledwo dwa razy zakręciłem korbą kołowrotka, a poczułem opór i gwałtowne zrywy ryby. Po kilku chwilach moim oczom ukazał się okazały okoń z połkniętym w całości kopytem oraz dwa jeszcze większe kolosy, które go odprowadzały. Po holu woda znowu się uspokoiła, a ja nie zaliczyłem żadnego więcej brania. Wnioskuję, że udało mi się idealnie trafić w to chwilowe agresywne żerowanie okoni i, że prawdopodobnie w tym okresie branie miałbym na każdy rodzaj wabika...
...Jak widać w wędkarstwie też liczy się szczęście, dzięki któremu zająłem pierwsze miejsce w tych zawodach klubowych.
....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz