czwartek, 7 lipca 2016

Pierwsze łowienie w lipcu i kompletna porażka na Jeziorze Paklicko Wielkie

W zeszły wtorek z kolegą Piotrem postanowiłem "powalczyć" z łodzi na jeziorze Paklicko Wielkie. Był to mój pierwszy wypad spinningowy w lipcu tego roku i traktowałem go jako taką odskocznie od moich odrzańskich klimatów. Na jeziorach łowię bardzo rzadko. Moim zdaniem to oraz bardzo kapryśna pogoda, mogły w największym stopniu przyczynić się do naszego niepowodzenia tego dnia. Z rana mieliśmy bezwietrzną piękną pogodę, a niezmącona nawet najmniejszą falą tafla jeziora prezentowała się bardzo atrakcyjnie i budziła nadzieje na jakieś dobre wyniki wędkarskie. Po chwili łowienia kolega zaciął takiego około wymiarowego okonia, który spadł przy burcie. Później odnotowałem na wędce kilka delikatnych okoniowych brań. Drobnica spławiała się i co jakiś czas widzieliśmy ataki prawdopodobnie drobnych okoni. Z jednym wyjątkiem gdy w sporej odległości od nas zobaczyliśmy bardzo agresywne ataki na białoryb. Starałem się jak najszybciej popłynąć tam, ale jak już byliśmy na miejscu to było chyba "po śniadaniu" i ataki ustały. Z każdą godziną łowienia pogoda bardzo psuła się i zaczynało coraz mocniej wiać. Ryby jakby przestały żerować, a mi udało się wydłubać tylko dwa okonki i małego szczupaczka na paprochy. Miałem wrażenie jakbym łowił "w studni". Kolega zaliczył kilka skubnięć okoni oraz szczupaka około 50cm, który wypiął się przy burcie. Fala coraz bardziej przeszkadzała mi w wiosłowaniu, a nawet drobnica przestała spławiać się. Postanowiliśmy popłynąć do płytkiej zatoki, aby łowić na spokojniejszej wodzie. Tam też była "lipa" i tylko malutkie okonki odprowadzały czasami nasze przynęty. Przy każdym przestawianiu łódki musiałem mocno namordować się przy wyciąganiu kotwicy, która wchodziła głęboko w muł. Aż za którymś razem utkwiła tak mocno w dnie, że aż linka urwała się mi z impetem, że niedużo brakowało, a wyśmignąłbym się za burtę. Kotwica utopiona, ryby nie biorą i bardzo mocno wieje, więc pora kończyć łowienie i wracać do domu. Jak na sporo godzin spinningowania to wyniki mieliśmy mniej niż mizerne. Postanowiłem sobie za cel, że na tym blogu wędkarskim będę choćby "zgrubsza" opisywał wszystkie moje wypady wędkarskie. Także te zakończone porażką :) No i staram się tego trzymać ;)
...
Zapowiadał się piękny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz