piątek, 5 lutego 2016

Port w Cigacicach i kolejny przyzwoity okoń na spinning.

Kilka godzin temu wróciłem z Cigacic, gdzie przez około 4 godziny spinningowałem w porcie. Znowu okazało się, że cały niski umacniany kamieniami brzeg był zajęty przez amatorów wędkarstwa spławikowo-gruntowego. Mi została do łowienia omawiana we wcześniejszych postach wysoka rampa. Na tej rampie było już kilku spinningistów, którzy ponoć nic nie złowili. Zacząłem łowić jak zwykle od mojego "pewniaka" czyli gumki dwuogonkowej tzw. "portki" w kolorze moto-oil z czerwonym brokatem. Rzuty oddawałem najdalsze jak się dało i czekałem kilka sekund, aby mieć pewność, że przynęta opadła do dna, a następnie zaczynałem powoli ściągać ją w kierunku brzegu. Starając się cały czas obławiać przydenne partie wody. Moja technika prowadzenia wyglądała tak, że po opadnięciu przynęty na dno podrywałem ją delikatnie szczytówką z jednoczesnym szybkim jednym obrotem korbką kołowrotka. Przynęta po takim poderwaniu delikatnie opadała znowu w kierunku dna, a ja cały czas kontrolowałem ten opad na napiętej żyłce, aby nie przegapić żadnego brania. Łowiłem z główką dżigową 4g, a żyłka główna 0,14mm. Już po pierwszych rzutach wyjąłem prawidłowo zapiętego leszczyka, którego z trudem musiałem podnieść na żyłce na wysokość ponad 2m i przerzucić przez barierkę... Szybka fotka i wrócił do wody. Później jeszcze dołowiłem kilka okonków. Co zapewne zirytowało trochę sąsiadów spinningistów, bo nie zaobserwowałem u nich żadnej rybki na kiju. W kulminacyjnym momencie w ciągu 15minut złowiłem koło 10 okoni takich powyżej 20cm, a sąsiedzi nadal nic. Po którymś rzucie poczułem jakby przynęta utkwiła w zaczepie, szczytówka ugięła się, ale nie czułem z początku żadnej walki. Po chwili dopiero było jasne, że coś jest na kiju. Chwilowy hol i moim oczom ukazał się bardzo wyrośnięty okoń, którego ledwo podciągnąłem na rampę. Było widać po spławikowcach i spinningistach duże zainteresowanie moją rybą i chyba niedowierzanie, że zwróciłem wolność takiej rybie. Garbus miał na oko przekroczone 40cm długości. Właśnie po takie okonie przyjechałem tutaj :)
...
...
Jako ciekawostkę warto jest napisać o tym, że dzisiaj zaliczyłem dwa ładne leszcze, które mi spadły przy powierzchni oraz dwa malutkie sandaczyki. O tej porze roku ten port to zimowisko bardzo dużej ilości białorybu. Dlatego czasami było wręcz czuć jak gumka obijała się o np. okazałe leszcze. Przy powierzchni bardzo intensywnie żerowały małe bolenie. Nawet nie próbowałem ich łowić, aby się nie ośmieszać i nie robić z siebie kłusola. Niestety spinningista, który łowił niedaleko mnie, najwyraźniej miał dosyć przyglądania się temu jak ja łowię legalne ryby takie jak okonie, a on nie może złowić żadnego. Zobaczyłem, że chwycił drugą swoją trochę mocniejszą wędkę, na której miał założona średniej wielkości gumę. Było wyraźnie widać, że nastawia się na bolki. Średnia szybkość prowadzenia przy powierzchni takiej przynęty mogła mieć tylko jeden skutek... Co chwile ów kolega z dumą holował bolenia koło 35cm i to z takimi durnymi tekstami, że niby nie nastawia się na nie. W ciągu około godziny złowił kilkanaście takich małych boleni, które na szczęście wypuszczał. Ja gotowałem się w środku bo nie wyczuwał on nic złego w tym co robi, a nawet odniosłem wrażenie, że chce mi się chwalić tymi rybami i tym jakim dobrym on jest spinningistą :( Miałem ochotę podejść do niego i powiedzieć, że te jego bolki to wstyd i żaden wyczyn na takim zimowisku o tej porze roku i to, że ja nawet nie chcę próbować ich łowić, bo to nie etyczne, a nawet chyba za proste dla mnie. Z zaciśniętymi zębami łowiłem nadal na paprocha i nawet wyjąłem jeszcze kilka okoni i zaliczyłem kilka spadów, a kontem oka widziałem tylko jak sąsiad holuje kolejnego małego bolenia. Nawet jakby była kontrola straży rybackiej to i tak nic by mu nie zrobili, bo nie da się udowodnić, że celowo łowi ryby, które są pod ochroną, a poza tym wypuszczał je. 
...
...
Ta woda z powodu dużej bardzo presji wędkarskiej i kłusowników powoli zaczyna mi nie podobać się. Jak rozpocznie sezon się to postaram się już jeździć na ryby w mniej uczęszczane miejsca. Port w Cigacicach zostawię sobie ewentualnie na środek tygodnia, gdy mniej osób tam łowi. Na weekendy spinningista ma tam ciężko i po zajęciu miejsca zmuszony jest do zostania w nim przez długie godziny bo wszystkie inne stanowiska są pozajmowane.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz