sobota, 27 lutego 2016

Zimowe spinningowanie w porcie, w Nowej Soli

Witam!
Dnia 25 lutego 2016r, pojechałem połowić do portu w mieście Nowa Sól. Łowisko to dla mnie całkiem nowe i nigdy tam wcześniej nie łowiłem. Zważywszy na dość ciepłą zimę i jednak bardzo niechętne do współpracy ryby. Nie chciałem jechać za daleko i ów port oddalony o 25km od mojego mieszkania, wydawał się idealnym miejscem do spędzenia czasu z wędką nad wodą. Łowiłem od 9 do 12 godziny. W nocy był mróz a nad ranem temperatura koło -1*C wiatr chwilami tylko zrywał się, a większość czasu panowała ładna pogoda, a tafla wody nie była zmącona nawet najmniejszą falką. Po dojechaniu nad wodę i rzuceniu okiem na odrę od razu stwierdziłem, że stan tej rzeki jest podwyższony i nastąpiło to dość gwałtownie, bo jeszcze kilka dni temu poziom jej był dość niski i wszystkie ostrogi wyraźnie odkryte. Lubię to, że przy takim bardzo wczesnowiosennym delikatnym spinningowaniu, nie muszę zabierać dużo sprzętu. Mi wystarcza wędka z kołowrotkiem i dwa małe pudełka spinningowe. Jedno pudełko z małymi okoniowymi gumkami, a drugie z akcesoriami spinningowymi takimi jak: agrafki, główki dżigowe, ciężarki do troka i haki na boczny trok. Po dojściu na sam port od strony ujścia do odry, poczułem duży niesmak i niechęć do wędkowania, bo w związku z podniesieniem stanu rzeki. Na wodzie unosiło się dużo śmieci, takich jak: trawa, jakieś patyki lub najzwyklejsze śmieci typu butelki, folie itp. Wiadome już było, że nie tylko chłód i wczesna pora roku, będą nie sprzyjały dobrym wynikom wędkarskim. Na moim blogu wędkarskim będę pisał tylko obiektywnie bez koloryzowania tego jak łowię i kłamania na temat tego co łowię. Pierwsze rzuty w tej "zupie" i za każdym razem musiałem czyścić przynętę z jakiegoś np. pojedynczego źdźbła trawy przyczepionego do haka. Olbrzymie skupienie przy prowadzeniu przynęty musiało zostać połączone z precyzją przy omijaniu większości "syfu" unoszącego się na powierzchni wody. Port w nowej soli z jednej strony jest wyłączony z wędkowania, bo to teren prywatny. Drugi brzeg natomiast jest wybrukowany kamieniami i dość mocno nachylony, więc trzeba uważać bo myślę, że po opadach deszczu może być tam dość ślisko. Kończy się on dość dużym "rozlewiskiem", na którego środku są wysepki. Z początku łowienia musiałem kilka razy odmrażać przelotki, później już nie, bo się ociepliło i wyszło bardzo przyjemne słońce. Łowiłem głównie na "portki" moto-oil z czerwonym brokatem, na 4g główce. Oczywiście zmieniałem co jakiś czas przynęty, ale to nie przynosiło żadnego skutku. Paprocha prowadziłem delikatnymi skokami przy dnie z nadzieją na branie zwłaszcza w fazie opadu przynęty. Na powierzchni co jakiś czas było widać ataki drapieżników, najprawdopodobniej drobnych boleni, których nie zamierzałem łowić, a nawet nie miałem przynęt do ich łowienia. Od drugiej strony stały przycumowane do brzegu łodzie i barki. W kilku miejscach do samej wody prowadziły schodki. Po którymś rzucie z rzędu poczułem delikatne skubnięcie, które skwitowałem natychmiastowym zacięciem i wyjęciem około 17cm okonia. Bardzo mi ta rybka poprawiła humor, bo była na prawdę wypracowana z bólem. Jest dopiero luty, więc każda ryba cieszy takiego spinningistę jak ja. Później złowiłem jeszcze jednego tej wielkości okonia i na tym zakończyły się moje wędkarskie zmagania na tym łowisku. Ciężko mi ocenić po tym jednym wypadzie jednoznacznie to łowisko, bo wysoki stan, syf na wodzie i wczesna pora roku miały na pewno dużo wpływu na mizerny wynik tej wyprawy wędkarskiej. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, aby wyraźniej pokazać charakter tej wody.
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz