wtorek, 24 maja 2016

Trzy bolenie na Odrze.

W poniedziałek 23 maja, wraz z kolegą pojechałem pospinningować nad Odrą. Znajomy postanowił rozpocząć łowienie od starorzecza. Natomiast ja od razu ruszyłem nad Odrę z nastawieniem na bolenie i klenie. Planowałem obłowić skrupulatnie przede wszystkim płytkie zapiaszczone ostrogi na zakręcie. Ponieważ w takich miejscach moim zdaniem dość łatwo jest namierzyć ryby i dodatkowym atutem jest to, że większość wędkarzy omija takie miejsca, bo myślą prawdopodobnie, że na piachu tylko drobnica się kręci. Panuje obecnie niżówka na Odrze i przez to bardzo wygodnie mogłem brzegiem przemieszczać się z główki na główkę. Temperatura wysoka, delikatny wiaterek oraz częściowo zachmurzone niebo. Z rana dość szybko złowiłem bolenia, który kilkakrotnie spławiał się na napływie ostrogi zakończonej wyraźnym przelewem. Główka była dość krótka, więc zająłem stanowisko na "międzytamiu" tak, abym miał możliwość rzutu na i przed przelew. Z początku myślałem, że mam do czynienia z bardzo dużym kleniem, więc łowiłem na mały smukły kleniowy woblerek. Kilkanaście minut machania w tym miejscu i gwałtowne branie zakończone pewnym holem na żyłce 0,14mm, bo takiej używam średnicy przy łowieniu kleni. Wielkie było początkowo zaskoczenie z mojej strony, gdy ujrzałem bolka na końcu zestawu. Tradycyjnie szybka fotka i z powrotem do wody.

Pierwszy bolek tego dnia, a miał być kleń...
...
Kolejne godziny przelewowego łowienia z nastawieniem na klenia. Zakończyły się fiaskiem, bo mialem tylko jedno delikatne spudłowane branie. Upał zaczynał coraz bardziej doskwierać. W takich warunkach bolki zaczęły intensywnie uganiać się za ławicami uklei. Ja postanowiłem dać sobie spokój z kleniami i zapolować teraz z premedytacją na rapy. Szczególnie aktywne bolki były na dwóch główkach, między którymi tworzyły się duże łachy z piachu. Regularnie można było obserwować jak sieją popłoch wśród uklei. Bardzo uważnie obserwowałem, w których miejscach jest obecnie ukleja i tam posyłałem moje sprawdzone woblery boleniowe. Dalekie rzuty i prowadzenie w ekspresowym tempie przyniosło mi jedno potężne branie w warkoczu, które niestety nie dało ryby na brzegu. Chwile później już tym razem pewnie zaciąłem i wyholowałem drugiego bolka. Kolega dołączył do mnie i poinformował mnie, że na starorzeczu jest pustka i nic nie brało, a po drodze do mnie obławiając kolejne główki udało mu się przechytrzyć wymiarowego klenika, który był jedyną jego rybą. Po drugim wyjętym boleniu jak kolejny raz przynęta znalazła się przy brzegu to idealnie pod nogami zaliczyłem mocne boleniowe branie, a ryba spadła z haka. Ta sytuacja powtórzyła się później jeszcze raz... Bardzo mnie zirytowało to, że tego dnia aż trzy bolenie "spadły mi" z wędki. Z moim znajomym nie poddawaliśmy się i uparcie dalej czesaliśmy wodę, a bolki w najlepsze żerowały...

Drugi bolek już złowiony na typową boleniówkę.
...
Zbliżała się 11 godzina i powoli musieliśmy kończyć spinningowanie. Zażartowałem sobie, że  marzy mi się "hat-rik" boleniowy. Ślepy los wysłuchał mnie i złowiłem na wobler firmy "Siek-m" trzeciego bolka. Kumpel zrobił mi zdjęcie z rybką. Rape wypuściłem i na tym zakończyło się moje spinningowanie tego dnia.

Trzeci do kompletu i można wracać do domu.
...
Już odliczam dni do 1czerwca i pierwszej nocki, na której postaram się złowić sandacza na spinning 😉 zachęcam do regularnego odwiedzania mojego bloga wędkarskiego, na którym piszę w luźny sposób o wędkarstwie spinningowym 😉 bez reklam i w sposób jak najbardziej uczciwy 😊 ryby z ogólnodostępnych wód PZW, a nie z jakiś łowisk komercyjnych lub złowione na bajecznie rybnych wodach gdzieś zagranicą 😉

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz