czwartek, 23 czerwca 2016

Nareszcie nocny komplet sandaczy - nocka nr 4

Jednak jest tak, że "do czterech razy sztuka". Właśnie czwarty wypad w tym roku ukierunkowany na nocne łowienie sandaczy. Przyniósł mi pierwsze "mętnookie" w tym sezonie, które bardzo mnie ucieszyły. Łowiłem na krótkiej opasce z wyraźnym nurtem i dość nierównym dnem z różnymi "niespodziankami". Niestety nie podam szczegółowych namiarów, bo nie lubię tłoku nad wodą. Wszystko działo się w zeszły wtorek. Nad wodą byłem koło 20godziny i zanim nastał mrok. Spinningowałem na okolicznej ostrodze, na której na małe woblerki chciałem pobawić się z jakimiś kleniami lub boleniami. Na napływie ów główki utworzyła się duża łacha z piachu, przy której gromadziła się drobnica. Chwilowa obserwacja i już wiem, że drobne rybki są regularnie nękane przez kilka drapieżników, które przed i po ataku zostawiały wyraźne ślady na powierzchni. Na agrafce zapiąłem malutkiego "smużaka" i zacząłem posyłać go za miejsca ataków drapieżników. Kilkanaście minut i dosłownie po sekundzie od wpadnięcia przynęty w wodę, zobaczyłem bardzo widowiskową zbiórkę mojej przynęty. Chwilowy hol i na brzegu zameldował się taki około wymiarowy boleń, którego wypuściłem po zrobieniu zdjęcia. Później postanowiłem obłowić napływ tej ostrogi na wobler "horn" od firmy "Hunter". Tak z pół godziny machania i wyraźne przytrzymanie przynęty, po którym poczułem leniwy około 10 metrowy odjazd pod prąd na prawidłowo wyregulowanym hamulcu kołowrotka. Ryba po tym odjeździe spięła mi się!
...
Bolek na smużaka.
Już nie miałem żadnego brania w tym miejscu, a że słońce chyliło się ku zachodowi. Przemieściłem się na ów opaskę, co do której miałem podejrzenia wizyt nocnych sandaczy i boleni. Z pół godziny jak było jeszcze widno porzucałem "hornem" i wyjąłem trzy takie z 20cm okonie "stojące" przy kamieniach. Nadeszła pora na konkretniejsze rybki i zastosowanie mocniejszego sprzętu i przynęt typowych do nocnego spinningowania. Osoby śledzące wpisy na moim blogu wiedzą jakie woblery stosuję. Natomiast nowi mogą odszukać post, na którym pokazałem na jakie woblery łowie nocą sandacze i bolenie. Pierwsze po zachodzie słońca wpłynęły w łowisko bolki, które zostawiały wyraźne ślady na powierzchni. Próba złowienia ich przyniosła mi jedno puste mocne branie. Jak już nastała noc zobaczyłem, że przy samej ostrodze rybki są wyraźnie poruszone i co jakiś czas są obiektem takich ataków, że pojedyncze sztuki wyskakiwały nad wodę. Była pełnia to widziałem wszystko dość wyraźnie. Drapieżniki najwyraźniej wypływały z głównego nurtu i bardzo dyskretnie podpływały pod sam brzeg, aby żerować na drobnych rybkach szukających schronienia na noc wśród kamieni. Ustawiłem się idealnie tak, że mogłem posłać przynętę za miejsce ataków i prowadzić ją wzdłuż opaski. Musiałem zachować ciszę, więc wszelkie przemieszczanie się po brzegu, nie wchodziło w grę, bo było za duże ryzyko wywołania hałasu na luźnych kamieniach. Moją przynętą był 10cm wobler firmy GLOOG model "nike" z jasnym brzuchem i czarnym grzbietem. Kilka rzutów i wyczułem delikatne puknięcie, które było na tyle podejrzane dla mnie, że skwitowałem je zacięciem. Poczułem rybę na kiju i szczęśliwie wyholowałem pierwszego wymiarowego sandacza, który był delikatnie zapięty na jednej kotwiczce. 
...
Pierwszy mój wymiarowy sandacz w tym roku.
Po holu i zrobieniu zdjęcia rybie oraz szybkiemu uśmierceniu jej. Wróciłem do łowienia i tak jak wcześniej wykonywałem długie rzuty w poprzek nurtu, a później pozwalałem mojej przynęcie przy ciągłej pracy, zbliżyć się do samego brzegu. Wobler prowadziłem wzdłuż opaski w bardzo wolnym tempie z kilkusekundowymi przerwami, po których delikatnie podszarpywałem nim i prowadziłem dalej. Nie minęło nawet 10minut i kolejne branie. Hol na plecionce był bardzo pewny i szybko ryba znalazła się na brzegu. Tym razem zrobiłem zdjęcie rybie "z ręki" i tak jak wcześniej w humanitarny szybki sposób uśmierciłem moją regulaminowo złowiona zdobycz. Sandacz ma bardzo dobre mięso, a zabranie dwóch takich rybek nie zaszkodzi temu łowisku. Lepiej moim zdaniem zabrać dwie tej wielkości ryby niż jakiś ponad 80cm okaz. Jak złowię sandacza ponad 90cm to na pewno będzie szkoda mi go i zwrócę mu wolność. A tymczasem...
...
Drugi "smoczek" tej nocki.
Na brzegu miałem już komplet, a zegarek wskazywał prawie północ, więc wg. regulaminu mógłbym próbować po północy złowić jeszcze dwa sandacze i wrócić do domu z 4szt (czasowo złowione w dwa różne dni). Myślę, że szanse miałbym duże, bo nadal co jakiś czas było widać ataki na drobnicę, ale o 6 godzinie zaczynałem pracę, której jest taki charakter, że muszę być w miarę wypoczęty. Dlatego zwinąłem wędki i udałem się do domu, w którym czekało mnie jeszcze patroszenie i skrobanie ryb. Gdybym miał wolne w pracy to na pewno bym łowił do samego rana. 
...
Bardzo fajny sandaczowy komplecik.
Jeszcze kilka dni i będę mógł zapolować na króla odry, czyli suma. Przeciwnik to największej wagi i mam nadzieję, że będzie mi dane zmierzyć się z nim w tym sezonie wędkarskim... Niezależnie czy moje zmagania zakończą się sukcesem, czy porażką :) o wszystkim napiszę na moim blogu wędkarskim :)

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe rybki. Noc nad wodą ma swój niepowtarzalny klimat ; )

    OdpowiedzUsuń