czwartek, 2 czerwca 2016

Zawody spinningowe WKS Rapa Zielona Góra - 29.05.2016r Odra m. Laski

Wybrałem się na pierwsze w tym roku zawody spinningowe mojego klubu wędkarskiego WKS Rapa Zielona Góra połączone z zawodami koła PZW nr 7 "Szczawno". Na tej imprezie wędkarskiej obowiązywały dwie klasyfikacje (klubowa i kołowa). Ja nie jestem członkiem tego koła, więc rywalizowałem tylko w klasyfikacji klubowej. Terenem zawodów była Odra niedaleko miejscowości Laski. Ten odcinek rzeki ma bardzo urozmaicony charakter i są tu zarówno głębokie ostrogi jak i prawie całkowicie zapiaszczone. Pierwszy raz łowiłem w tym miejscu. Po zaparkowaniu samochodów przez zawodników nad brzegiem rzeki. Odbyła się szybka odprawa, na której Pan Ryszard Franiszyn wyjaśnił wszystkie zasady dzisiejszej rywalizacji. Impreza odbyła się na zasadzie "spotkania nad wodą połączonego z wędkowaniem". Ja jeszcze przed startem upatrzyłem sobie bardzo płytkie główki po wewnętrznej stronie zakrętu, na których podejrzewałem, że żerują bolenie. We wcześniejszych postach na tym blogu zamieściłem porady spinningowe dotyczące najciekawszych odrzańskich miejsc na bolenie i jeden z punktów dotyczył właśnie bardzo płytkich ostróg ze sporymi łachami piachu między nimi. Właśnie na łowieniu na takiej tzw. "Saharze" postanowiłem skupić się tego dnia. Był bardzo ciepły dzień z częściowym zachmurzeniem i dość silnymi porywami wiatru, a stan odry bardzo niski. Zawody trwały 5 godzin, a czas na powrót po zakończeniu był 30 minut.Po sygnale startowym poszedłem od razu na oddalone o około kilometr bardzo płytkie ostrogi. Tak jak podejrzewałem między ostrogami i nawet w nurcie było widać rozległe "wypłycenia", a w niektórych miejscach tworzyły się przykosy. Za szczytami główek oraz na spokojniejszej wodzie za ostrogami w trochę głębszych miejscach było widać, że grupuje się bardzo duża ilość uklei przy powierzchni. Moim zdaniem w takich miejscach na 99,99% są i żerują rapy. Teraz tylko trzeba się do nich dobrać. Przy silnym wietrze i zmarszczonej mocno wodzie uważam, że spinningista nie musi "czołgać się" na stanowisko i wystarczy, że powoli będzie wchodził bez nagłych ruchów i uważał, aby nie stanąć na jakieś patyki lub luźne kamienie, które mogą wywołać hałas i spłoszyć bolki. Już po chwili zauważyłem atak bolenia na wprost szczytu ostrogi prawie na środku Odry, a później na końcu warkocza i przy samym szczycie ostrogi. Nie popadałem jednak w jakiś od razu super optymizm, bo bolenie to ryby, które potrafią nawet najlepszych wędkarzy położyć na kolana i nie dać się skusić do brania. Na początku obławiałem okolice szczytu główki i warkocz. Co przyniosło mi potężne branie, po którym ryba się nie zacięła. Później stanąłem na samym szczycie główki i przynętę posyłałem najdalej jak się dało za warkocz i w głąb głównego odrzańskiego nurtu. Nic mi to nie przyniosło, a zauważyłem kolejne kilka ataków ryb, idealnie na wprost i trochę w dół od szczytu ostrogi. Daleko w głównym nurcie. Musiałem mocno się namachać, aby posyłać wobler w tak odległe miejsce. Szybko okazało się, że najskuteczniejszą techniką prowadzenia jest rzucanie daleko w nurt prostopadle do brzegu i ściąganie przynęty w ekspresowym tempie do siebie. Rapy tego dnia najwyraźniej zgrupowały się daleko w głównym nurcie i tylko czasami zapędzały się w poszukiwaniu żeru, bliżej brzegu.
...
Taki bolek skusił się w głównym nurcie na bardzo płytkim odcinku Odry.
Taką techniką obłowiłem kilka kolejnych piaszczystych główek oraz sporo czasu poświęciłem na spinningowaniu z piaszczystych łach między główkami. Miałem najwyraźniej cholernie pechowy dzień, bo daleko w nurcie spudłowałem kolejne wybitnie boleniowe branie. Mogłem już mieć komplet na tych zawodach, a zamiast tego z "zerem" nerwowo łowiłem dalej zerkając co jakiś czas na zegarek i sprawdzając ile czasu zostało do końca łowienia. Około godzina do końca łowienia i po kolejnym odległym rzucie w poprzek nurtu. Poczułem wyraźne branie i to, że ryba tym razem pewnie walczyła na kiju. Moja radość była wielka, ponieważ powoli zaczynałem wątpić czy po takich zepsutych braniach uda mi się jeszcze coś złowić. Odra okazała się dla mnie jednak tego dnia bardzo łaskawa i dała mi około 54cm bolenia, który był jedyną rybą złowiona przez zawodników mojego klubu i co za tym idzie, dał mi 1miejsce na tych zawodach w klasyfikacji klubowej. Po udanym holu tego bolka. Łowiłem jeszcze z 30minut i niestety zaliczyłem kolejne puste branie bardzo daleko od brzegu. Najwyraźniej ryby jakoś z boku uderzały w przynęty i nie zacinały się lub po prostu miałem tak pechowy spinningowy dzień. Nie będę dłużej roztrząsał tego tematu, bo najważniejsze, że zdobyłem pierwsze miejsce i otrzymałem pamiątkową statuetkę. 
...
Statuetka za pierwsze miejsce i tradycyjny uścisk dłoni prezesa ;)
Poniżej zamieszczam zdjęcie główek, na których łowiłem tego dnia. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę na to łowisku. Już podczas prywatnego wędkowania, a wtedy może uda się mi coś więcej o nim napisać. Woda bardzo moim zdaniem atrakcyjna dla spinningisty. Warta dokładniejszego poznania. Próbowałem tego dnia złowić także klenia, ale się nie udało i wyjąłem tylko 3 okonki z przelewów.
...
Główki po wewnętrznej stronie zakrętu - płytkie i wybitnie boleniowe

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz