środa, 29 czerwca 2016

Zawody Spinningowe "Puchar Odry" 26.06.2016r - Odra w m. Radnica

Jestem już po pierwszych w tym roku zawodach spinningowych zaliczanych do Mistrzostw Okręgu Zielonogórskiego i jednocześnie drugich zaliczanych do Grand Prix Okręgu Zielonogórskiego. Impreza ta odbyła się na Odrze niedaleko miejscowości Radnica dnia 26 czerwca 2016 roku. Postaram się zdać relację z tego wydarzenia z mojej perspektywy zawodnika.
...
Rywalizowało 41 osób - pomimo kapryśnej pogody
Puchary były dla trzech najlepszych zawodników.
Przez kilka dni przed zawodami panowały bardzo męczące upały, a ja liczyłem, że taka sama aura będzie także na tej imprezie, bo podczas upałów wiele osób sobie nie radzi, a ja zazwyczaj potrafię dobrać się do kleni na przelewach. Niestety pogoda bardzo zmieniła się i ja dzień przed zawodami nerwowo przepakowywałem to co miałem w swojej kamizelce wędkarskiej. Temperatura mocno spadła, momentami bardzo mocno wiało, przelotne opady deszczu i zachmurzone niebo. W takich warunkach sceptycznie podchodzę do łowienia kleni na przelewach oraz boleni, które potrafią w takich warunkach być bardzo kapryśne i trudne do przechytrzenia. Mocniejszą wędkę miałem zrobioną na plecionce z nastawieniem na "sandaczowy strzał", a drugą delikatniejszą z przeznaczeniem na jednak jakieś klenio-jazie lub okonie, którymi ratowałbym się przed ewentualnym zerem. Ranga tych zawodów wymagała losowania podsektorów, w których zawodnik musiał łowić przez pierwsze 30 minut zawodów, a później mógł już przemieszczać się w dowolne miejsce na terenie zawodów i tam łowić przez kolejne 6 i pół godziny. "Podsektor" to za duże słowo, bo faktycznie losowało się konkretną główkę. Ja wylosowałem nr 25, czyli musiałem iść 14 główek w dół od miejsca zbiórki. Podczas spaceru na wylosowaną ostrogę, zażartowałem do znajomego, który szedł w tym samym kierunku, że "widzimy się później na pudle". Każdy zawodnik miał pół godziny na dojście do swojego stanowiska. 
...
Szkoda, że leszcze nie liczą się do punktacji spinningowej.
Bardzo byłem zadowolony z mojej ostrogi, bo kończyła się ona wyraźnym przelewem, ciekawym napływem, a w dół było głęboka klatka. Po sygnale rozpoczynającym łowienie, wykonałem kilka rzutów na przelew bez większych nadziei, bo tak wiało, że nawet rzut małym woblerkiem sprawiał trudność. Zdecydowałem się zapolować na grubszego zwierza i obłowić po "sandaczowemu" głębokie międzytamie, przy użyciu jaskrawej gumy na główce 15g. Czasami takie postawienie wszystkiego na jedną kartę skutkuje jednym braniem i udanym holem, po którym ląduje się na pudle. Dość długo łowiłem tak w opadzie z kilkoma podejrzeniami brania i nawet raz wyjąłem jakąś łuskę na haku po podejrzanym pstryknięciu. Im bliżej południa tym robiło się cieplej, a wiatr momentami ustawał. Na napływie zauważyłem kilka zbiórek jakiś dużych ryb. Boleń też pogonił kilka razy, więc sandaczom odpuściłem i zabrałem się za bardziej finezyjne łowienie. Na początek zaplanowałem sobie, że spróbuję dobrać się do tych ryb co zbierały najprawdopodobniej jakieś owady z powierzchni. Nie trudno się domyśleć, że na agrafce zapiąłem małego smużaczka. Koło 15minut machania i widzę jak chwile po opadnięciu przynęty w wodę, coś zbiera mój wobler i wygina wędkę w przyjemny dla oka łuk. Po sekundzie ryba spadła mi, a Ja wielce wędkarskie "kurwa" wykrzyknąłem na cały głos. Zabrałem się później do łowienia na typowo kleniowe woblerki i wirówki na przelewie, i napływie. Przelew był pusty, a na napływie podczas prowadzenia mikro obrotówki firmy "lukris". Zaciąłem rybę i z wielkim uśmiechem holowałem, aż zobaczyłem przy brzegu, że wziął mi leszcz, który i tak nie zalicza się do punktacji na zawodach spinningowych. Bardzo mnie to wkurzyło, bo widziałem, że już parę osób wołało sędziów do mierzenia swoich ryb, a ja nadal byłem z wynikiem zerowym...
...
Piękny boleń na smużaczka i powrót do walki o dobre miejsce.
Pora zmienić główkę i pójść na głębokie ostrogi w dół Odry. Jedna była wolna, dość szeroka i z bardzo wyraźnym płytkim przelewem. Straciłem wiarę w złowienie sandacza i dlatego rozpocząłem łowienie od przeczesania woblerem typu smużak, płytkiego ów przelewu. Ślepy los mi sprzyjał, bo w przytrzymanego woblerka uderzył mi z wielką furią boleń. Nogi mi aż ugięły się, bo od wyholowania tej ryby mogło wszystko zależeć. Na cienkiej żyłce (0,14mm) ryba z początku robiła długie odjazdy, aby po kilku minutach opaść z sił i dać się mi podebrać. Nareszcie mogłem wezwać sędziego, aby zmierzył moją rapę i wpisał jej długość do mojej kart startowej. Ryba z tego co pamiętam miała 57cm długości i po zrobieniu mi przez sędziego zdjęcia (szkoda, że sędzia uciął mi głowę na tej fotografii) została w bardzo dobrej kondycji wypuszczona. Miałem jeszcze ponad trzy godziny łowienia i wielkie nadzieje na dołowienie jeszcze czegoś. To było jedyne moje branie na przelewie. Na kolejnej główce na napływie stały okonie, których złowiłem 6 sztuk na woblerek "horn" firmy Hunter. Tylko jeden delikatnie przekroczył 20cm i został dopisany do mojej karty. Ewidentny moim zdaniem brak kleni na przelewach (na obławianych przeze mnie główkach), zmusił mnie do próbowania szukania ich przed ostrogami na napływach w szybszym nurcie, gdzie było trochę głębiej. Na ostrodze, przy której kiedyś była przeprawa promowa. Udało mi się tym sposobem na ten sam wobler co złowiłem okonia. Zaciąć ładnego jazia, który był trzecią i ostatnią punktowaną dla mnie rybą. Zawody zakończyły się, a ja z wielką irytacją stwierdziłem, że nie ma w pobliżu żadnego sędziego, któremu mógłbym oddać kartę startową. Dlatego z prezesem mojego klubu i jeszcze jednym zawodnikiem, który miał ten sam problem co my. Szybko zaczęliśmy przedzierać się przez potężne chaszcze w kierunku kapitanatu, aby tam zdać szybko nasze karty startowe. Podczas tego przedzierania się, zgubiłem siatkę gdzieś w krzakach. Po dotarciu do miejsca zbiórki i zdaniu karty z moim wynikiem. Nie liczyłem na wysokie miejsce i po rozmowach z innymi zawodnikami dowiedziałem się, że np. znajomy, z którym szedłem z rana. Złowił największego bolka zawodów, a ja będę prawdopodobnie i tak minimalnie wyżej przed nim. Podczas ogłaszania wstępnych wyników okazało się, że jestem na 5 miejscu! Co było dla mnie dużym szokiem i powodem do chwilowego wybuchu radości. Kolega z największym boleniem był na 6 miejscu z minimalnie niższym wynikiem punktowym. Przypominam, że na pierwszych zawodach do GP zająłem 6 miejsce i dlatego mam obecnie wysokie miejsce w punktacji ogólnej i liczę się nadal w walce o Mistrzostwo Okręgu i wysoką lokatę w Grand Prix Okręgu. Mam nadzieję, że szczęście mnie nie opuści i na kolejnej imprezie zanotuję także wysoką lokatę.
...
Najlepsza szóstka zawodów i ja na piątej lokacie.
Tabela z wynikami pierwszej 20-stki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz